-Filip...to nie jest takie proste...małżeństwo w wieku 18 lat?
-Wiktoria...obiecuje,że to niczego nie zmieni...
-Filip...ja...ja się zgadzam...ale poczekajmy z tym rok,ok?
-Dobrze,poczekamy!!Dziękujeee,nawet nie wiesz jak się ciesze!!
{Oczami Wiktorii}
Filip przytulił mnie mocno i zaczął obdarowywać moją twarz setkami pocałucnków
-Hahahah,Filip!!To łaskocze!!Hahha!!
Chłopak nie przejął się tym,a zaczął mnie łaskotać
-No Filip!!Aaałaa!!
-Co?-przestał mnie łaskotać
-Przygniotłeś mi nogę...
-Przepraszam...ale ja się tak ciesze!!!
-Nie przeżywaj już tak,bo jeszcze się rozmyśle!-krzyknełam na żarty-Filip,jest już późno,może jedź do domu?
-Muszę?-spytał z pytającym wzrokiem
-Filip,na krześle chcesz przesiedzieć całą noc?
-Wika...no prosze...prosze,prosze,prosze!!!
-Filip...
-Wika...
-Filip...
-Wika...no prosze...
-Filip,jedź do Kacpra i Marcina...oni nie wiedzą,że ja żyje...
-Ale,ja nie chce cie zostawiać...Kochanie...no nie...
-Filip,już cie nie ma!!
-Ale...
-Nie ma ale!!
-Wika...nie bądź taka...
-Raz!Dwa...!...Filip wyjazd...obiecuje,że możesz ze mną pisać sms'y...idź,bo pielęgniarki cie wyrzucą...
Pożegnaliśmy się i Filip prawdopodobnie pojechał do Kacpra i Marcina.
{Oczami Filipa}
Oświadczyłem się.Oświadczyłem się w wieku 19 lat.Wiktoria się zgodziła..ale ja nie wiem jak to będzie...Wiktoria wygoniła mnie ze szpitala do Kacpra i Marcina.
^U Kacpra^
-Czeeeeeść!!!-krzyknąłem szczęśliwy
-Co się tak cieszysz?Z tego,że Wiktoria nie żyje?
-Ona żyje!!
-Co?! Filip coś brałeś?!
-Ona na prawde żyje!! Znalazł się dawca!!
-Filip to nie realne...!! Daj nam spokój...nam też jest smutno z jej powodu...ale co zrobisz? Nic nie zrobisz!!
-Udowodnić wam to? Napiszę do niej sms'a!!
-Dobra...pisz...-powiedział Marcin zrezygnowany
Napisałem do niej: "Wika,śpisz już? Jeśli nie to odpisz..."
Nie dostałem odpowiedzi:
-I co? Filip,zrozum,że Wiktoria nie żyje!!
-Jedziemy rano do szpitala...ona żyje!! Rozmawiałem dziś z nią!!
-Filip!! Jedziemy teraz...rano lecę do Wielkiej Brytanii...chce mieć cie z głowy...dalej,pakój się do samochodu!!
^W szpitalu przed salą Wiktorii^
Drzwi były nie domknięte.Uchyliłem je.Wiktoria spała:
-I co? Mówiłem,że jej nie ma...Wracamy do domu...
-Ona śpi...zobaczcie!
Weszliśmy do sali:
-Wiktoria?
-Co...?-przeciągneła się
-No i co? Mówłem,że ona żyje!
-Filip...nie krzycz...cisza nocna...
-Wiktoria?!-Kacper i Marcin weszli do sali
-No...to ja-uśmiech pojawił się na jej bladej twarzy-Niepoznajecie mnie?
-Ale...jak?!
-Znalazł się dawca płuca...i tak o to żyje...
-A tak w ogóle gdzie jest Julia?
-W sali na przeciwko...-machnęłam ręką w stronę drzwi
Poszliśmy do niej we trójkę.Ja,Kacper i Marcin:
-Julia...?-spytałem po cichu
-Co chcesz?-spytała jakby nigdy nic
-Moi koledzy...chcieliby ci podziękować.To ja idę do Wiktorii...
^U Wiktorii^
Zmknąłem drzwi i usiadłem na łóżku:
-Kiedy wracamy do Warszawy?
-Jak mnie wypiszą...?
-No to jest akurat oczywiste...ale kiedy cie wypiszą?-złapałem ją za ręke muskając palcem pierścionek
-Nie wiem...pielęgniarki wiedzą,że wy tu jesteście?
-A powinny?
-Filiiiiip...idź powiedz chłopakom,że jest już 2...a Marcin o 4 wylatuje do Wielkiej Brytanii...
-I co? Mam go zawieźć do domu i na lotnisko?
-Nie...ty zostajesz ze mną...Kacper go odwiezie.
-Ja już wyjeżdżam..cześć mała-pocałował mnie w policzek
-Cześć Marcin-przytuliła go
-Cześć-podaliśmy sobie ręce a Marcin wyszedł.
Poszedł do Kacpra i Julii:
-Ej,Kacpeeee....to ja przyjdę później...-Kacper całował się z Julią.Ale i on i ona mają partnerów.Najzwyczajniej w świecie oni ich zdradzają.Nie wnikam.Wróciłem do Wiktorii:
-Co tak szybko?
-Bo...oni...się...całują...
-Ale Julia ma Dawida
-Ale Kacper ma Nikolę
Powiedzieliśmy w tym samym czase i się roześmaliśmy.Wiktoria jest tak bardzo bez bronna.Musi leżeć w tym łóżku,nie może nigdzie wyjść,jest cała blada,ma zimne ręce,zimne usta,zimne policzki...jest poprostu biała,rzadko kiedy się uśmiechnie lub zaśmieje,ale jak już zacznie,to tak szczerze jak nikt nigdy się nie uśmiechnął.
Pomogłem jej wstać i zaprowadziłem do łazienki.Chwile potem zaniosłem ją do łóżka.Położyła się pod kołrą,i po chwili zasneła,trzymając mnie za ręke.Ja nie spałem.Siedziałem całą noc nie puszczając jej bez władnej dłoni.
^Rano^
Poszedłem sobie po kawe,bo nie spałem chyba tydzień.Koniecznie musze się przespać.Na korytarzu natknąłem się na lekarza Wiktorii:
-Dzień dobry-zagadał do mnie
-Dzień dobry...mam takie pytanie...
-Słucham.
-Kiedy mogę zabrać Wiktorię i Julię do domu?
-Julia może wracać już dziś,a Wiktoria za 3 dni...
{Oczami Wiktorii}
Filip siedział obok mnie z kawą i oczywiście z telefonem:
-Co ty tak pilnie sprawdzasz...?
-Pisze sms'y...
-Z kim...?
-Z moją kochanką...
Uderzyłam go na żarty w kolano
-Nie no,z Marcinem pisze.
-O czym...?
-O niczym.
-Doleciał już?-podniosłam się na łokciach
-Doleciał,godzine temu.
-To nie przeszkadzaj mu...niech się wyśpi...-zabrałam mu telefon i o dziwo,on nie próbował mi go zabrać.
Weszłam sobie na aska,facebooka,twittera,instagrama...porobiłam sobie zdjęcia...a on nic. Tylko się śmiał i usuwał zdjęcia z galerii telefonu:
-Nie usuwaj!!
-Mam już dużo twoich zdjęć.A te tylko mi pamięć zawalają...
-Oj tam,oj tam...-dalej robiłam sobie zdjęcia
Zabrał mi telefon i on teraz robił zdjęcia nam.Jak leżymy obok siebie,jak się całujemy,jak się przytulamy itp. Oczywiście nie obyło się bez wstawienia ich na facebooka i instagrama. Wysłaliśmy też jedno ze zdjęć mamie Filipa.Czuje się jakby to była i moja mama,z którą nie mam kontaktu.Nie pamiętam jej z dzieciństwa.Pamiętam jak wychowywała mnie babcia,bo rodziców nigdy nie było w domu.Z mamą Filipa jest inaczej.Ja czuje,że ona kocha mnie jak jej córkę,którą zresztą kiedyś będę.
Wiem ;( krótkie i bez sensu...;( przepraszam jakoś weny nie miałam ;( I przepraszam,że tak długo czekaliście...
Mam jedną ważną sprawę...mianowicie mamy ostatnio w szkole sporo nauki,więc rozdziały (pn-pt) mogą pojawiać się rzadziej...a w weekend (zwłaszcza sobota i piątek) pewnie będą częściej :)
.jpg)

