niedziela, 30 marca 2014

Rozdział 9

-Filip...to nie jest takie proste...małżeństwo w wieku 18 lat?
-Wiktoria...obiecuje,że to niczego nie zmieni...
-Filip...ja...ja się zgadzam...ale poczekajmy z tym rok,ok?
-Dobrze,poczekamy!!Dziękujeee,nawet nie wiesz jak się ciesze!!
{Oczami Wiktorii}
Filip przytulił mnie mocno i zaczął obdarowywać moją twarz setkami pocałucnków
-Hahahah,Filip!!To łaskocze!!Hahha!!
Chłopak nie przejął się tym,a zaczął mnie łaskotać
-No Filip!!Aaałaa!!
-Co?-przestał mnie łaskotać
-Przygniotłeś mi nogę...
-Przepraszam...ale ja się tak  ciesze!!!
-Nie przeżywaj już tak,bo jeszcze się rozmyśle!-krzyknełam na żarty-Filip,jest już późno,może jedź do domu?
-Muszę?-spytał z pytającym wzrokiem
-Filip,na krześle chcesz przesiedzieć całą noc?
-Wika...no prosze...prosze,prosze,prosze!!!
-Filip...
-Wika...
-Filip...
-Wika...no prosze...
-Filip,jedź do Kacpra i Marcina...oni nie wiedzą,że ja żyje...
-Ale,ja nie chce cie zostawiać...Kochanie...no nie...
-Filip,już cie nie ma!!
-Ale...
-Nie ma ale!!
-Wika...nie bądź taka...
-Raz!Dwa...!...Filip wyjazd...obiecuje,że możesz ze mną pisać sms'y...idź,bo pielęgniarki cie wyrzucą...
Pożegnaliśmy się i Filip prawdopodobnie pojechał do Kacpra i Marcina.
{Oczami Filipa}
Oświadczyłem się.Oświadczyłem się w wieku 19 lat.Wiktoria się zgodziła..ale ja nie wiem jak to będzie...Wiktoria wygoniła mnie ze szpitala do Kacpra i Marcina.
^U Kacpra^
-Czeeeeeść!!!-krzyknąłem szczęśliwy
-Co się tak cieszysz?Z tego,że Wiktoria nie żyje?
-Ona żyje!!
-Co?! Filip coś brałeś?!
-Ona na prawde żyje!! Znalazł się dawca!!
-Filip to nie realne...!! Daj nam spokój...nam też jest smutno z jej powodu...ale co zrobisz? Nic nie zrobisz!!
-Udowodnić wam to? Napiszę do niej sms'a!!
-Dobra...pisz...-powiedział Marcin zrezygnowany
Napisałem do niej: "Wika,śpisz już? Jeśli nie to odpisz..."
Nie dostałem odpowiedzi:
-I co? Filip,zrozum,że Wiktoria nie żyje!!
-Jedziemy rano do szpitala...ona żyje!! Rozmawiałem dziś z nią!!
-Filip!! Jedziemy teraz...rano lecę do Wielkiej Brytanii...chce mieć cie z głowy...dalej,pakój się do samochodu!!
^W szpitalu przed salą Wiktorii^
Drzwi były nie domknięte.Uchyliłem je.Wiktoria spała:
-I co? Mówiłem,że jej nie ma...Wracamy do domu...
-Ona śpi...zobaczcie!
Weszliśmy do sali:
-Wiktoria?
-Co...?-przeciągneła się
-No i co? Mówłem,że ona żyje!
-Filip...nie krzycz...cisza nocna...
-Wiktoria?!-Kacper i Marcin weszli do sali
-No...to ja-uśmiech pojawił się na jej bladej twarzy-Niepoznajecie mnie?
-Ale...jak?!
-Znalazł się dawca płuca...i tak o to żyje...
-A tak w ogóle gdzie jest Julia?
-W sali na przeciwko...-machnęłam ręką w stronę drzwi
Poszliśmy do niej we trójkę.Ja,Kacper i Marcin:
-Julia...?-spytałem po cichu
-Co chcesz?-spytała jakby nigdy nic
-Moi koledzy...chcieliby ci podziękować.To ja idę do Wiktorii...
^U Wiktorii^
Zmknąłem drzwi i usiadłem na łóżku:
-Kiedy wracamy do Warszawy?
-Jak mnie wypiszą...?
-No to jest akurat oczywiste...ale kiedy cie wypiszą?-złapałem ją za ręke muskając palcem pierścionek
-Nie wiem...pielęgniarki wiedzą,że wy tu jesteście?
-A powinny?
-Filiiiiip...idź powiedz chłopakom,że jest już 2...a Marcin o 4 wylatuje do Wielkiej Brytanii...
-I co? Mam go zawieźć do domu i na lotnisko?
-Nie...ty zostajesz ze mną...Kacper go odwiezie.
-Ja już wyjeżdżam..cześć mała-pocałował mnie w policzek
-Cześć Marcin-przytuliła go
-Cześć-podaliśmy sobie ręce a Marcin wyszedł.
Poszedł do Kacpra i Julii:
-Ej,Kacpeeee....to ja przyjdę później...-Kacper całował się z Julią.Ale i on i ona mają partnerów.Najzwyczajniej w świecie oni ich zdradzają.Nie wnikam.Wróciłem do Wiktorii:
-Co tak szybko?
-Bo...oni...się...całują...
-Ale Julia ma Dawida
-Ale Kacper ma Nikolę
Powiedzieliśmy w tym samym czase i się roześmaliśmy.Wiktoria jest tak bardzo bez bronna.Musi leżeć w tym łóżku,nie może nigdzie wyjść,jest cała blada,ma zimne ręce,zimne usta,zimne policzki...jest poprostu biała,rzadko kiedy się uśmiechnie lub zaśmieje,ale jak już zacznie,to tak szczerze jak nikt nigdy się nie uśmiechnął.
Pomogłem jej wstać i zaprowadziłem do łazienki.Chwile potem zaniosłem ją do łóżka.Położyła się pod kołrą,i po chwili zasneła,trzymając mnie za ręke.Ja nie spałem.Siedziałem całą noc nie puszczając jej bez władnej dłoni.
^Rano^
Poszedłem sobie po kawe,bo nie spałem chyba tydzień.Koniecznie musze się przespać.Na korytarzu natknąłem się na lekarza Wiktorii:
-Dzień dobry-zagadał do mnie
-Dzień dobry...mam takie pytanie...
-Słucham.
-Kiedy mogę zabrać Wiktorię i Julię do domu?
-Julia może wracać już dziś,a Wiktoria za 3 dni...
{Oczami Wiktorii}
Filip siedział obok mnie z kawą i oczywiście z telefonem:
-Co ty tak pilnie sprawdzasz...?
-Pisze sms'y...
-Z kim...?
-Z moją kochanką...
Uderzyłam go na żarty w kolano
-Nie no,z Marcinem pisze.
-O czym...?
-O niczym.
-Doleciał już?-podniosłam się na łokciach
-Doleciał,godzine temu.
-To nie przeszkadzaj mu...niech się wyśpi...-zabrałam mu telefon i o dziwo,on nie próbował mi go zabrać.
Weszłam sobie na aska,facebooka,twittera,instagrama...porobiłam sobie zdjęcia...a on nic. Tylko się śmiał i usuwał zdjęcia z galerii telefonu:
-Nie usuwaj!!
-Mam już dużo twoich zdjęć.A te tylko mi pamięć zawalają...
-Oj tam,oj tam...-dalej robiłam sobie zdjęcia
Zabrał mi telefon i on teraz robił zdjęcia nam.Jak leżymy obok siebie,jak się całujemy,jak się przytulamy itp. Oczywiście nie obyło się bez wstawienia ich na facebooka i instagrama. Wysłaliśmy też jedno ze zdjęć mamie Filipa.Czuje się jakby to była i moja mama,z którą nie mam kontaktu.Nie pamiętam jej z dzieciństwa.Pamiętam jak wychowywała mnie babcia,bo rodziców nigdy nie było w domu.Z mamą Filipa jest inaczej.Ja czuje,że ona kocha mnie jak jej córkę,którą zresztą kiedyś będę.





Wiem ;( krótkie i bez sensu...;( przepraszam jakoś weny nie miałam ;( I przepraszam,że tak długo czekaliście...
Mam jedną ważną sprawę...mianowicie mamy ostatnio w szkole sporo nauki,więc rozdziały (pn-pt) mogą pojawiać się rzadziej...a w weekend (zwłaszcza sobota i piątek) pewnie będą częściej :)

sobota, 29 marca 2014

Dziękuje :*

Dziękuje za ponad 400 wejść przez miesiąc!!!!
9 rozdział w trakcie :D

Przeprosiny

Jak widzicie,w rozdziale 7 coś podziało się z dialogami...nie wiem dlaczego tak jest :/ ale jak dodaje z laptopa to tak nie ma...nie które są z kompa,bo są krótkie,a moja siostra zawsze mnie poganaia przy komputerze -.- A aplikacje bloggera mam w telefonie,więc dodaje z telefonu.
Aha,i przepraszam jeszcze za błędy ortogaficzne...
Jest jeszcze jedna ważna sprawa...zastanawiam się nad zakończeniem love story Wiktorii i Filipa...na pewno założe inne blogi z opowiadaniami,ale pewności nie mam :/

Rozdział 8

{Oczami Wiktorii}
-Ile...?!-podniosłam się lekko
-Wika leż...-Filip spojrzał na mnie i wyciągnął ręke w moją stronę.
-Ja mam szkołe...nie mogę tu zostać!Filip zostaniesz ze mną?-podniosłam oczy do góry i spojrzałam na niego.
-Jasne,że zostane.
-No,ale co mi jest?
-Woda dostała się do jednego z płuc,nie nadaje się ono do użytku.Musi zostać usunięte.Może pani żyć z jednym płucem,ale nie może pani uprawiać sportu.A jeśli znajdziemy dawcę,będzie mogła pani żyć normalnie.
-Wika,ja mogę być twoim dawcą...-odrazu odpowiedział Filip-Mogę,tak?
-Męski organizm jest zbudowany tak jak organizm kobiet,ale nie które narządy np.żołądek,wątroba są większe niż u kobiet.Twoje płuca są za duże.Po za tym dawca musi być podobnej wagi,podobnego wzrostu i podobnego wieku...-lekarz wyszedł a ja zalałam się łzami
-Kochanie...przepraszam...
-Nie!!!Nie żadne kochanie!!!Filip,ty zdajesz sobie sprawe co mi zrobiłeś?!Ty mogłeś mnie utopić!!!Idź z tąd,nie chce cie widzieć.Koniec z nami.-Odwróciłam się tyłem na łóżku i płakałam jak dziecko.
-Cześć-wyszedł trzaskając drzwiami.
Płakałam do 7 rano,wtedy przyszła pielęgniarka:
-Co się pani stało?!-zobaczyła moje opuchnięte,czerwone oczy od płaczu.
-Nie ważne...
Nie obchodziło mnie kto wchodził do sali i czy obchodziło go co mi się stało.Odpowiedź brzmiała 'Nie ważne...'.
Wziełam telefon i otworzyłam galerie.Folder pełen zdjęć Filipa.Znów się rozpłakałam.Zadzwoniłam do Kacpra:
-Jesteś z Marcinem w domu?
-Jesteśmy.Coś się stało?
-To nie jest sprawa na telefon.Przyjedźcie do szpitala...
Kacper jeszcze się nie rozłączył i słyszałam co mówił do Marcina:
K:Marcin!!!Filip będzie ojcem!!!
M:Coo??!!
-Kacper!!!Nie rozłączyłeś się!!!Nie jestem w ciąży!!!A nawet jeśli to na pewno nie z Filipem...przyjedźcie tu prosze...
Przyjechali po ok. 15 minutach.
-Dziękuje...
-O co chodzi?Co Filip ci zrobił?
-Poszliśmy na plaże a on wrzucił mnie do wody.Ja nie umiem pływać i woda dostała mi się do jednego z płuc.Ono nie nadaje się do użytku i trzeba je usunąć.Filip mógł mnie utopić.Zerwałam z nim,a on chyba pojechał do Warszawy.Zostawłmnie tu na 2 tygodnie samą.
-Halo,Filip?-Marcin już do niego dzwonił.-Gdzie jesteście?
F:Już w Wawie,a co?
-Co ty jej zrobiłeś?!
F:To były wygłupy! Ja nie chciałem jej tego zrobić!
-Ale zrobiłeś! I co?! Zostawisz to tak?! Ona ma za 2 dni operacje,a jeśli do tego czasu nie znajdzie się dawca,już nie będzie wspólnego biegania wieczorem,nie będzie pływania!!!
F:Nie jesteśmy już razem.Nie obchodzi mnie to.To jej problem.
Słyszałam całą rozmowe,bo było na głośno mówiącym:
-Filip,to że nie jesteśmy razem,nie znaczy,że możesz to tak zostawić!!! Mogłeś mnie zabić!!! Wiesz co..
Połączenie zostało przerwane.Twój rozmówca się rozłączył.
-Idiota!!!-płakałem dalej.
-Mała,nie przejmuj się nim...
-Marcin,jak mam się nie przejmować?!
{Oczami lekarza}
Z sali pani Wiktorii dobiegały krzyki i płacz:
-Co tu się dzieje?!
-Nic...!!!-Jej stan momentalnie się pogorszył.Płuco dawało o sobie znać.Zaczeła się dusić.-Zabieramy ją na blok operacyjny.Natychmiast!-pielęgniarki ją zabrały na sale operacyjną.
^W czasie operacji^
Operacja nie przebywała po naszej myśli.Kiedy pozbyliśmy się już płuca i mieliśmy zszywać,jej organizm zaczął krwawić wewnętrznie.Dostała krwotoku.
{Oczami Kacpra}
Znów zadzwoniliśmy do Filipa:
K:Wika ma właśnie operacje.Nie przebiega ona po myśli i nie wiadomo czy ona to przeżyje.
F:...
K:Zadowolony?!Na pewno ci mówiła,że nie umie pływać,a ty pewnie jej nie słuchałeś!!Gratulacje,jak ona tego nie przeżyje,to ty też rozumiesz?!
F:Zaraz tam będe...
K:A to ty nie w Wawie?!
F:Nie,zaraz przyjade!
{Oczami Filipa}
Kiedy Kacper mi powiedział,że Wiktoria może nie przeżyć operacji,wsiadłem do samochodu i pojechałem do szpitala.
Jezu ja mogłem ją zabić!  A jak ona tego nie przeżyje?!
^W szpitalu w sali Wiktorii^
-Gdzie ona jest?!-wbiegłem do sali
-Na sali operacyjnej?!
Nie długo potem wszedł lekarz:
-I co? Udało się? Ona żyje?
-Przykro mi...robiliśmy wszystko co mogliśmy...ale pacjentka zaczeła krwawić wewnętrznie,a krew zalała narządy.
-Wiktoria nie żyje?!-zerwałem się z krzesła
-Tak,pani Wiktoria nie żyje.
Uderzyłem pięścią w stolik stojący obok i znów usiadłem
-Bardzo mi przykro.Czy któryś z was jest jej rodzniną?Bratem,kuzynem...kim kolwiek?
-Jestem bratem...-zgłosiłem się
-Prosze za mną...
Lekarz zaprowadziłmnie do sali po-operacyjnej:
-Wiktoria...-dotknąłem dłonią jej policzka-Wiktoria przepraszam...nie chciałem ci tego zrobić...teraz jak tak na ciebie patrzę,żałuje,że w ogóle zaczepiłem cię w tamte wakacje na plaży...gdyby nie to,dalej byś żyła...jest mi tak głupio...jak pomyślę,że już nigdy z tobą nie porozmawiam,że już nigdy cie nie zobacze,że już nigdy nie powiem ci jaka jesteś śliczna,że już nigdy cie nie przytule,że już nigdy cie nie pocałuje,że już nigdy nie powiem ci jak cie kocham...ty nigdy nie zdawałaś sobie sprawy,jak mocno cie kocham...-dotknąłem jedną ręką kieszeni-Chciałem ci to dać wtedy na plaży...ale nie mogłem...od tamtego czasu noszę to przy sobie,ale nadeszła pora,żebyś ty to wzięła...-wyjąłem z kieszeni czerwone pudełeczko,i włożyłem do jej dłoni http://www.google.pl/imgres?imgurl=http://abgold.webd.pl/pudelka/pudelka4.JPG&imgrefurl=http://allegro.pl/pierscionek-zareczynowy-z-brylantem-0-15ct-hit-i3839053274.html&h=359&w=500&tbnid=O1p7oHyPgDi9TM:&zoom=1&q=pude%C5%82eczko+na+pier%C5%9Bcionek+zar%C4%99czynowy&docid=csAnPwGykPXFuM&hl=pl&ei=vns2U_DxGImBhQfmz4DwBw&tbm=isch
Kocham cie Wiktoria...-pocałowałem ostatni raz jej zimne usta i wyszedłem z sali.
Pojechałem prosto do Warszawy.
^Przed domem rodziców Wiktorii^
-Cześć Natalia...są twoi rodzice?
-Tak są.Wejdź...
-Dzień dobry,Filip! Gdzie masz Wiktorie?
-Natalia możesz nas zostawić?-spojrzałem na nią
-Jasne...
-O co chodzi?
-No...bo miałem 2 tygodnie temu urodziny i zrobiliśmy impreze nad morzem...i dzień po imprezie poszedłem z Wiktorią na plaże,i wrzuciłem ją do wody...
-Ale,ty wiesz że ona nie umie pływać?!
-Tak wiem...i woda dostała się do jednego z płuc...nie nadawało się ono do użytku więc lekarze zrobili jej operacje...podczas operacji,ona zaczeła wewnętrznie krwawić,a krew zalała jej narządy...ona nie żyje...
-Co...? Moja córka nie żyje...? Wiktoria..?-pytała z nie dowieżaniem jej mama.
-Niestety...nie żyje.Ale jeśli znalazł by się dawca w przeciągu 3 dni,mogą ją prawdopodobnie uratować.Ja już pójdę...przepraszam najmocniej za to co zrobiłem...
Pojechałem jednej z koleżanek Wiktorii.Otworzył mi jej młodszy brat:
-Cześć-klęknąłem przed nim-Jest twoja siostra?
-Adaś,mówiłam ci,że masz nie otwierać...Filip?
-Moge wejść?
-Jasne wchodź.Adaś idź do pokoju.
-Słuchaj...jest poważna sprawa...bardzo poważna...
-Słucham
-Jesteś w tym wieku co Wiktoria,nie?
-No tak.
-Czyli waga i wzrost też mniej-więcej taka sama?
-Taak,bardz podobne jesteśmy.
-Dobra słuchaj.Wiktoria nie żyje.
-Co?!
-Utopił...em ją...
-Jak...co? Kiedy...?
-Dziś zmarła...jedno z jej płuc nie nadaje się do użytku,a podczas operacji zaczeła wewnętrznie krwawić,i krew zalała wszystkie narządy.Ona umarła...jeśli w przeciągu 3 dni znajdzie skę dawca,ma szanse przeżyć.Zgadzasz się być dawcą?
-Ja...ja nie wiem...ale...gdzie ona teraz jest?
-W szpitalu,nad morzem.
-Filip,prosze pojedźmy tam...Wiktoria jest...znaczy była moją najlepszą przyjaciółką.Filip zabierz mnie tam...zostanę dawcą.
-Dziękuje!!!-podniosłem ją i zacząłem się kręcić
-Hahahahhaha!!!Filip postaw mnie!!Hahhaha!!!
-Dziękuje,dziękuje,dziękuje!!!
-Czekaj,a co z moim bratem?
-A nie masz jeszcze starszego brata?
-No właśnie!! Mam!! Filip jedźmy!!!
Zapakowaliśmy się do samochodu i kolejne 4 godziny drogi,oczywiście przegadaliśmy.
^W szpitalu^
Pobiegliśmy na schodach do sali po-operacyjej.Lekarz jeszcze tam był:
-Znalazłem dawce!! Można zrobić przeszczep?!
-Najpierw trzeba zrobić badania...
Badania trwały z 2 godziny:
-I co? Można zrobić przeszczep?
-Tak.Można zrobić przeszczep.
Ze szczęścia znów podniosłem Julię i zaczął kręcić.Wiktoria leżała już w kostnicy.Ten widok był przerażający.Mnóstwo nie żywych ludzi w jedym miejscu.Znaleźli szybko ciało Wiktorii i zabral dziewczyny na sale operacyjną:
-Powodzenia!
-Nie dziękuje!-uśmiechneła się dziewczyna.
Pielęgniarki pozwoliły mi wejść na sale operacyjną,żebym mógł wspierać Julie.Operacja przebiegła zgodnie z planem.
Po operacji podłączyli Wiktorię do maszyny,żeby jej płuca mogły ustabilizować oddech.Godzine potem się obudzła:
-Co się stało...?
-Jakby to powiedzieć...lekarze cie wskrzesili...!
-Ale...jak? Ja...ja umarłam?
-Wiktoria...podczas operacji krew zalała wszystkie narządy.Ale żyjesz!!
-A...-zacisneła dłoń-a to co?
Lekarze zostawili w jej dłoni pudełeczko.
-To...chciałem się ciebie o to zapytać wtedy na plaży...ale wyszło jak wyszło...-zabrałem jej delikatnie pudełeczko-Wiktoria,czy wyjdziesz za mnie jak będziesz pełnoletnia?-spytałem się jej klękając przed łóżkiem.

wtorek, 25 marca 2014

Rozdział 7

{Oczami Wiktorii} 6:30 pobudka.8:00-pierwsza lekcja.Półtorej godziny na ogarnięcie się.Ok zaczynamy. Włosy-10 minut,makijaż-15 minut,uszykowanie ubrań-10 minut,ubranie się-5 minut 7:10.Iza uszykowała się w 15 minut,Filip klejne 10. 7:35. Dojście do szkoły-10 minut. O 7:45 byłam w szkole.Czułe pożegnanie,zazdrosne miny dziewczyn i tak przez cały rok szkolny. >14 kwietnia< {Oczami Filipa} Dziś moje 19 urodziny.Ja,Wika,Kacper,Marcin i jeszcze 10 moich znajomych.Wyszło tak,że Wiktoria, będzie jednyną dziewczyną.Chce zrobić impreze ale nie w klubie,ani w domu rodziców,więc jedziemy nad morze.Kacper i Marcin załatwiają alkohol,a jak znam życie po 2 w nocy będą kombinowali więcej bo niestarczy.Jak już dojedziemy to ogarniemy reszte..Musimy jeszcze jechać do klubu po mój sprzęt.Ja i Wiktoria zostajemy tam na tydzień. {Oczami Wiktorii} ^Nad morzem^ Filip pojechał jeszcze do klubu po jego 'zabawki',a mnie po drodze zostawił w domu.Kacper i Marcin już tutaj są: -Cześć chłopcy!-krzyknełam od progu -Heeeej piękna-Marcin przytulił mnie -Cześć mała-Kacper pocałował mnie w policzek. -Pomoc wam w czymś? -Nie...raczej nie...trzeba przynieść stół,przestawić kanape,ogarnąć alkohol... -To ja idę się przebrać. Godzina 17:30.Mam dwie godziny.Umyłam,wysuszyłam i zostawiłam rospuszczone włosy,pomalowałam paznokcie na jasnyfioletowy,zrobiłam lekki makijaż.Założyłam jasnoniebieską sukienke prawie do kolan i tego samego koloru szpilki.
Godzina 18:45.Jeszcze 15 minut.: -Wooow...-usłyszałam z ust Filipa,Kacpra i Marcina w tym samy czasie -Eeem...dziękuje...chyba... -Ślicznie wyglądasz-Filip mnie pocałował -Dziękuje.Ty też nie najgorzej... {Oczami Filipa} Godzina 5:30 Tak jak mówiłem,Kacper i Marcin uwaga,uwaga...PO 1 W NOCY KOMBINOWALI ALKO.Siedzieliśmy do 5:45.Impreza była naprawde fajna. {Oczami Wiktorii} >Godzina 12:30< Chciałam iść spać o 3,ale chłopacy mi nie pozwolili.Poza tym,ktoś musi ich pilnować.O 5:30 byłam w łóżku.Chłopcy siedzieli jeszcze z godzine.Obudzłam się o 12:30 sama w łóżku.Zeszłam na dół.To,co tam zastałam,przeszło moje wszelkie oczekiwania.Na podłodze leżały butelki po wszelkiego rodzaju alkoholu.Na kanapie i fotelach leżali chłopacy.Chyba grali w butelke,bo były tam również ich koszulki i inne części ich garderoby.Podeszłam to sprzętu,który stał na stole,włączyłam muzke,zrobiłam zdjęcie tego co zastałam na dole i wstawiłam na FB i TT z dopiskiem 'Urodziny mojego Filipa<3;*'.Wysłałam to zdjęcie też do mamy Filipa.Odpisała mi,żebym ich pilnowała,bo są zdolni do wszystkiego.Napisałam,że pilnuje i nie dostałam odpowiedzi: -Filip wstawaj!!!-usiadłam na nim i krzyczałam-Fiiiiliiiiippppp!!! -Co jest...? Która jest godzina...? -13:15!!! -Nie krzycz,głowa mnie boli... -Masz kaca!!! -Prosze nie krzycz...zrobie dla ciebie wszystko,tylko nie krzycz już... -Aha,czyli normalnie masz mnie gdzieś,a jak coś odemnie chcesz,to zrobisz dla mnie wszystko???!!! -Po pierwsze nie krzycz...po drugie wiesz,że cie kocham najbardziej na świecie i zrobiłbym dla ciebie wszystko,wszędzie i o każdej porze dnia i nocy.Kocham cie najbardziej na świecie i zrobie dla ciebie wyszstko czego sobie tylko życzysz.Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało.Kocham cie najmocniej skarbie.Pamiętaj o tym. -Wszystko?-zapytałam ze łzami w oczach. -Wszystko. -To przytul mnie mocno i powiedz,że mnie kochasz i nie powiedziałeś tego celowo-powiedziałam już płacząc Chłopak przyciągnął mnie do siebie.Teraz już na nim nie siedziałam,a leżałam obok niego: -Kocham cie Wikoria...nie chcialłem cie urazić...przepraszam...-przytulił mnie mocniej -Która godzina...?-Kacper się przebudził. -W poł do drugiej. -Oooo... -Chłopaki wstawać!!!-pootwierałam wszystkie okna na ościerz i zrobiłam muzyke głośniej-Wstawać!!! -Aaa...oooo...-zaczeli jęczeć jak zombie -Wstwać!!! -Wika nie krzycz...prosiłem cie... -Nie będe jak wstaniecie!!!No już wstajemy...Filip idź do sypialni się połóż...a was mogęodwieźć do Kacpra...bo do Wawy nie jadę.Dalej do samochodu!!! -Wika nie krzycz...-Filip zaczął jęczeć -Przepraszam... Zawiozłam chłopaków i wróciłam do Filipa: -Filip miałeś iść do góry... -Jak ty ich odwiozłaś...? -Ja nie pije.Nie wiesz?Już do góry,bo znowu będe krzyczeć... -Nie prosze nie krzycz...-wstał i ledwo co doszedł do schodów,a po nich na góre.Zaczełam sprzątać butelki.Przypomniało mi się,że chłopcy zostawili koszulki...będe musiała do nich jechać.Pobiegłam na góre: -Filip jade do Kacpra na chwile,ok? -Jedź...będzie ciszej... -Wiesz ty co...-zeszłam na dół i pojechałam. Wszyscy spali.Nie chciałam ich budzić,więc zostawiłam koszulki i inne części garderoby i pojechałam do domu: -Filip już jestem! -Super...-powiedział bez uczuciowo Poszłam do niego na góre i położyłam obok na łóżku wzdychając ciężko: -Co jest...? -Nie chce mi się po was sprzątać... -To nie sprzątaj... -Filip.Tam gdzie nie spojrzysz są butelki... -Zostaw to...zostań ze mną... -Filip ide na dół sprzątać.A ty...a ty...a ty tu zostań a jak coś chcesz...to napisz mi sms'a,ok? -Ok... Wyszłam z pokoju i zamknełam drzwi.Wibracje w kieszeni: Filip<3 Kochasz mnie? Oczywiście,że tak;* To ne zostawiaj mnie samego ;( -Filip...ja musze to posprzątać... -To ja ide na dół na kanape... -Ugh...no dobra,ale idziesz sam. -Ok... Zeszliśmy na dół.Filip położył się pod kocem i wziął telefon.No.Będzie spokój. Filip<3 Połóż się ze mną ;* -Filip,obiecuje,że jak posprzątam a ty się prześpisz to się z tobą położe. -Obiecujesz? -Obiecuje.Teraz już cisza. Po ok. 5 minutach chłopak już spał.Musiałam mu zrobić zdjęcie i wstawić do internetu z dopisem 'Mój śpioch<3' Sprzątanie zajeło mi z godzine.Umyłam jeszcze podłoge i zrobiłam sobie i Filipowi kawe: -Filip...-potrząsnełam chłopakiem -Co?!-Obudził się z reakcją ninja. -Posprzątałam już! -Nareszcie-objął moje barki ramieniem. -Już? -Co już?-zdziwił się -Przeszło ci? -Przeszło-uśmiechnął się-Idziemy na plaże? -Ale ja nie umiem pływać... -Naucze cie.-wstał i podał mi ręke unosząc brwi do góry-Idziemy? -Nie chce-odchyliłam głowe do tyłu -Nie marudź tylko wstawaj. -Filip,nie wolisz zalegać w domu na kanpie...? -Idziemy-przerzucił mnie przez ramie jak worek ziemniaków -Filip!!! Ja musze założyć strój kąpielowy!!! Postaw mnie!!! -A bielizny nie masz? -Mam?! -No właśnie-klepnął mnie w tyłek -Filip jeśli mnie w tej chwili nie postawisz dzwonie do twojej mamy!!! -Bez telefonu?-wyciągnął mi telefon z kieszeni -Ugh!!! -Nie denerwuje sie...złość piękności szkodzi... -Filip postaw mnie na ziemi!!! -Kochanie nie krzycz,bo nie postawie... -Zaniesiesz mnie na góre? -Musze? -Musisz!!! -Dobra,już ide... -Dziękuje Na górze założyłam mój dwuczęściowy stój kąpielowy,na to luźne spodenki i luźną koszulke: -Gotowa?-zapytał ze zniecierpliwieniem -Gotowa. Znów mnie przerzucił przez ramie i szedł spowrotem na dół -Ale ty wiesz,że ja umiem chodzć? -Wiem -Nie musisz mnie nieść -Ale ty jesteś idealna do noszenia na rękach!!! -Kochany idiota... -Idiotka moja...-uderzyłam go na żarty pięścią w plecy. -Oj,nie grzeczna dziś jesteś...będzie kara... -Filip,co ty znów wymyśliłeś?!!! -Będzie kara,bo jesteś nie grzeczna. -Filip,to było na żarty!!! -Masz pecha... ^Na plaży^ -No nareszcie... -Mówiłaś coś? -Nie,nic... -Kłamiesz. -Nie kłamie. -Znów kłamiesz!-pokazał rządek białych zębów. -Co się szczerzysz? -A nic...-ruszył się i wolno zaczął iść w moją strone. -Filip-zaczełam się cofać-Filip nie!!!-odwróciłam się i pobiegłam. -No nie uciekaj!!!-Pobiegł za mną. -Co chcesz mi zrobić?!-krzyknełam w biegu. -Pogadać!! -Nie wierze ci!! -Wika stój!Poczekaj! Zatrzymałam się i poczekłam na chłopaka,który po chwili do mnie dołączył: -Dlaczego mi uciekłaś? -Odruchowo. -Nie trzeba było...-znów mnie podniosł -Będziessz miał krzywe plecy,Filip postaw mnie!!! -Raz się żyje...wybaczysz mi? -Co mam ci wybaczyć? -To...!!-i wrzucił mnie do wody. -O!!!Filip!!!Udusze cie!!!Obiecuje udusze!!! -Dalej!!!Uduś mnie!!!-Dalej się szczerzył -Filip!!!-zanurzyłam się pod wodę i wyciągnełam ręke-Ja nie umiem pływać!!! {Oczami Filipa} Wrzuciłem Wiktorie do wody.Zapomniałem,że ona nie umie pływać!!Jezu,jaki ja jestem głupi!!Wbiegłem do wody,ale Wiktorii nie było.Przestraszyłem się.Zanórkowałem w poszukiwaniu,lecz pod wodą również jej nie było.Popłynąłem dalej i wynurzyłem się.Ciało bez władnie pływało na powierzchni wody.Byłem taki wściekały na siebie,i zarazem przerażony.Wika była nie przytomna,albo nawet...nie żywa.Jeśli ja ją utopiłem,a jej rodzina o tym doniesie,moge mieć sprawe w sądzie,albo odrazu do więzienia.Ale jeśli ona...nie żyje...prędzej czy później bym popełnił samobójstwo.Wziąłem ciało na plecy i popłynąłem do brzegu.Położyłem ją na piasku i zadzwoniłem po pogotowie.Przyjechali po 5 minutach.Mogłem pojechać z nimi. ^W szpitalu^ Wiktorii do jednego z płuc dostała się woda.Musi zostać w szpitalu 2 tygodnie. >Tydzień później< Wiktoria jeszcze się nie obudziła.Jestem przy niej dzień i noc.Poszedłem sobie po kawe,bo bez snu dłużej nie wytrzymam. -Filip...?Gdzie idziesz...?Nie zostawiaj mnie...zabierz mnie do domu... -Wiktoria?!-wychyliłem się z za ścany-Kochanie...nigdzie nie idę...nie zostawie cie...nareszcie się obudziłaś... -Ile byłam nie przyytomna...? -Tydzień...Przepraszam cie...przepraszam,przepraszam,przepraszam...już nigdy więcej tego nie zrobię...wybaczysz. mi to...?-spojrzałem na nią ze łzami w oczach -Ale...co mi się stało...?Pójdziesz po lekarza...? -Oczywiście,że pójde...dla ciebie wszystko... -Kochany jesteś...-uśmechneła się blado.To był najszczerszy uśmiech jaki w życiu widziałem. Pobiegłem po lekarza.Akurat był na korytarzu: -Obudziła się!!!Obudziła!!! -Kto?! -Wiktoria!!! -Kiedy? -Przed chwilą!!! Pobiegłem z lekarzem do sali -Filip poco się tak drzesz...? Pół szpitala musi wiedzieć,że się obudziłam...? Mogę iść do domu...? -Dobrze,że się pani wreszcie obudziła...nie może pani wyjść do domu.Zostanie tu pani jeszcze 2 tygodnie... Przepraszam,że tak długo nie dodawałam :( nie miałam czasu :/ Jutro weekend więc pewnie jutro dodam 8 albo i nawet 9 ale wtedy będą krótsze :(

piątek, 21 marca 2014

Rozdział 6

-Ale...
-Mamo damy rade...
-Na pewno...?
-Jesteśmy pełno letni...poradzimy sobie...
-Wy sami jesteście jeszcze dziećmi...
-Wiemy...ale co mamy z tym zrobić?Przecież nie usuniemy...
-No tak...masz racje,to nawet nie wchodzi w gre...No dorze w takim razie zostańcie u nas...
-Dziękujemy!!!

                     >1 września<
                                       {Oczami Wiktorii}
Szkoła.Znowy szkoła.Znów wstawanie o 7 rano...o 15 dopiero w domu...Nie nawidze szkoły!!Ubrałam się i gotowa wyszłam http://www.google.pl/imgres?q=Acacia+Clark&client=ms-android-samsung&sa=X&hl=pl&v=133247963&biw=533&bih=295&tbm=isch&tbnid=lZWfyWEUid7jlM:&imgrefurl=http://acaciaclarkfansite.weebly.com/acacias-modeling-pictures.html&docid=sw0Pt3kuA-bHcM&imgurl=http://acaciaclarkfansite.weebly.com/uploads/1/3/3/7/13373929/1530120_orig.jpg&w=533&h=800&ei=oSQtU7y1E4ev7Aaa8IGoBg&zoom=1
>W szkole<
Odrazu kiedy weszłam moje przyjaciółki mnie dopadły.Pierwszy temat jaki prosuszyły:
-I jak z Kamilem?
-Nie jesteśmy już razem...
-Nie masz chłopaka?!-wszyscy chłopacy jak na rozkaz się ożywili.Co jakiś czas było słychać
-Kto nie ma chłopaka?!
Oczywiście zaczęły się śmiać:
-Dziewczyny,ja mam chłopaka
-Masz?Opowiadaj!
-Więc ma na imie Filip,ma 18 lat,jest DJ'em i poznaliśmy się nad morzem.
-Masz zdjęcie?
Pokazałam im zdjęcie,a ich miny-bezcenne
-Nie wieże.Pokaż numer telefonu.-pokazałam-masz z neta-poakazałam im nasze sms-y-w takim razie,przyjdź z nim jutro.
-Ok,przyjde.
Dzień w szkole szybko minął.Pod szkołą stał Filip:
-Heeeej-powiedziałam i przytuliłam Filipa-Co ty tu robisz?
-Musze siostre odebrać...z resztą zawsze po nią chodze,a po drodze moge jeszcze ciebie zabrać.
-Mam pytanko
-Co jest?
-Możesz na chwile jeszcze wejść ze mną do szkoły?
-Po co?
-Bo dziewczyny nie wieżą,że jesteśmy razem...
Filip się zgodził i wezzliśmy do szkoļy:
-Dziewczyny,to jest Filip.Teraz mi wierzycie?-zapytałam z uśmiechem
-Eee...-i te ich miny...-wierzymy...
-No ja myśle...-powiedział Filip i złapał mnie za ręke
Wyszliśmy ze szkoły i poszliśmy jeszcze po siostre Filipa i na lody.
                               {Oczami Filipa}
Była śliczna pogoda więc z lodami poszliśmy prosto do domu:
-Filip,a na długo przyjechałeś?
-Tylko do wakacji.
-A zabierzesz mnie nad morzeeee?-przeciągneła
-Jak mama pozwoli,to zabiore cie na wakacje.
-A na długo pojeddziesz nad morze?
-Na długo,my tam mieszkamy.
-My?
-Ja i Wiktoria.
-A będziesz mnie odwiedzał?
-No jasne,że będe-złapałem ją za ręke
-Ale napewno?
-Słuchaj-przykucnąłem przed nią-jesteś moją najukochańszą i jedyną siostrą.Kocham cie-wziąłem ją na ręce
Po ok. 5 minutach byliśmy w domu.Młoda pobiegła na góre a my zostaliśmy w kuchni.Na blacie leżała kartka.

Musiałam wyjechać służbowo na ok.2 tygodnie.Tata jest jeszcze za granicą.Filip pamiętaj,że dziewczyny jeszcze się uczą,więc masz je zawsze odbierać,i jak będą potrzebowały pomocy w lekcjach itp. A Wiktoria chyba nadaje się na 'panią domu' :)
                                               Mama

No i bosko...caałe 2 tygodnie z głowy...
-Hej,Wika widziałaś to?
-Co miałam widzieć?
-Te kartkę.Moja mama wyjechała na 2 tygodnie.
-A my mamy przejąć jej obowiązki?
-Dokładnie...
-Filip idę z Leonem na spacer do parku!!-Krzyknęła przez zamknięte już drzwi
-Nigdzie nie idziesz!!-wybiegłem za nią,przerzuciłem przez ramię i weszliśmy do domu.-Chcesz iść sama?Zapomnij.Mama kazała mi się tobą zająć,więc jak tobie się coś stanie,to mi się też coś stanie.
-Filip postaw ją...pójdziemy razem co za problem...?
-Ale mieliśmy zostać...-mrukanął
-Ale nie zostaniemy...-wyszła z Izą(z moją siostrą) i Leonem na dwór
MOJA dziewczyna zabrała mi MOJĄ siostre i MOJEGO psa...ehh...jak ja z nią wytrzymuje? Zostałem sam w domu.Oglądałem telewizje i poczułem wibracje w kieszeni.
Wiadomość sms od:Wikuś<3
Nie ma ich 15 minut a już coś wykombinowały...

                           Wikuś<3

                                                        Przyjedź szybko do.                             Szpitala!

Po co?!Coś wam się stało?!
                                                 Jacyś chłopcy rzucali
                                                 Kamieniami i Iza w
                                                  Głowe dostała :c
Już jadę...;(

Zadzwoniłem po taxówke i pojechałem do szpitala.

                                        ^W szpitalu^
Pielęgniarka oczywiście nic nie wiedziała... napisałem kolejnego sms'a

                                 Wikuś<3

16:15

Już jadę...;(

16:45

Możesz podejść do recepcji?Pielęgniarki oczywiście nic nie wiedzą...

                                              No jasne.Zaraz do cb przyjdę...
Dziękuje <3
                                                               Nie ma za co ;*
  

Wiktoria przyszła po 5 minutach,i poszedłem za nią do sali:
-Młoda...żyjesz?-zapytałem
-Filip...!-Wiktoria klepnęła mnie w ramię
-No co?-spojrzałem błagalnym wzrokiem,siadając
-Nie bądź bezczelny i się zachwój jakoś...-usiadła mi na kolana.                     
-Możemy iść do domuuuu?-zapytała lekarza,który właśnie przyszedł
-Możecie... to zwykłe zadrapanie.Przepraszam,że pytam,ale czy wy nie jesteście za młodzi na 12 letnie dziecko w waszym wieku?
-To jestem moja dziewczyna...a to moja siostra...-wskazałem odpowiednie osoby znajdujące się w pomieszczeniu.
Wyszliśmy ze szpitala:
-A tak w ogóle,to gdzie Leon?
-Eee...Leon?Eee...tutaj jest!!-Wiktoria wskazała na psa siedzącego na chodniku
-Leon,idziemy do domu.No już!

^W domu^
-Filip,chodź już na góre!Zostaw ten telefon i chodź spać!-krzyczała Wiktoria z góry,a Iza się śmiała.
-No idę już...-mówiłem wchodząc po schodach
-Na twoje szczęście...Dobranoc Iza!
-Dobranoc!!

No i dodałam ;) przepraszam,że tak długo,ale miałam kare za 'bz' z historii...;c No to tyle ;)
Branoc;**

niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 5

{Oczami Wiktorii} Rano Filip oczywiście już gdzieś dzwonił.Jak skończył odrazu zapytał: -Ty masz siostre,nie? -No mam -Ona jest też nad morzem? -Jest -Jedziemy do niej -Dlaczego? Nie możemy tu zostać? -Nie...Marcin wyjeżdża w góry... Ogarneliśmy się szybko i pojechaliśmy do Natalii. ^3 tyg później^ Z moimi nogami już wszystko dobrze...już miesiąc wakacji za nami...mamy siebie z Filipem jeszcze tylko przez miesiąc...Filip z 'posady' DJ ma dość sporo kasy i kupił sobie,jak to powiedział NAM nowy dom...jest bliżej klubu i bliżej do plaży,daleko od lasu.Pogodziłam się z Natalią. Dziś piątek,jak co tydzień Filip idzie do klubu,ale dziś ja idę z nim.Szliśmy brzegiem morza trzymając się za ręce.

-Filip,wiesz,że w tym miesiącu wracam do domu? -Co?!-zapytał z zaskoczeniem mieszającym się ze smutkiem -Ja przyjechalam tylko na wakacje...a jest już połowa sierpnia... -Jade z tobą-objął mnie ramieniem w talii glaszczącz dłonią moje odkryte uda -Albo...pojedziesz ze mną i przekonamy moją mame? Naściemnaimy jej,że jestem w ciąży a dziecko nie może wychowywać się bez ojca czy coś... -To może pojedźmy już jutro -Ok... Weszliśmy do klubu.Narazie nikogo jeszcze nie było.Filip zajął się swoim sprzętem i zaczeli schodzić się ludzie.Wypiliśmy po 1 mocnym drinku,dla chłopaka,który wypija takich tuzin co piątek,to nic ale dla dziewczyny która wypija 3 takie w ciągu całych wakacji było to naprawde mocne. Do Filipa podeszła spora grupka dziewczyn i się do niego przymilały.Podeszłam do niego uwodzicielskim krokiem,on położył mi jedną ręke na biodrze i pocałował mnie.Kątem oka widziałam miny dziewczyn,mimowolnie uśmiechnęłam się w jego usta -Co ty robisz...?-zamruczał mi do ucha -Te dziewczyny cie podrywają...-odmruknęłam -To norma... Impreza szybko zleciała.W domu byliśmy o 3. >Godzina 10:30< Obudziłam się,ubrałam zwykłe,czarne getry i długą, szarą bluze Filipa,włosy zwiąałam w luźnego koka.Spakowałam walizke i obudziłam Filipa: -Filip wstawaj...wyjeżdżamy za godzine... -Gdzie?! -Do Warszawy...-powiedziałam przy czym urooniłam kilka łez. -Wika nie płacz...obiecuje,że tu wrócimy...i zamieszkamy razem...i weźmiemy ślub...-przytulił mnie od tyłu-i będziemy mieć śliczne,kochane dzieci... -Marzenia... -Do spełnienia-Filip całował mnie po szyi -Filip,zaraz się spóźnimy!!Ruszaj sie!! -Nerwós...-pocałował mnie jeszcze raz,ubrał się i ułżył włosy i pojechaliśmy. >W Warszawie przed domem rodziców Filipa< {Oczami Filipa} Rodziców Wiktorii nie było w domu więc pojechaliśmy do moich rodziców.Zadzwoniłem dzwonkiem i czekaliśmy.Objąłem Wike ręką w talii i czekaliśmy: -Filip!!! -Czeeść mała-wziąłem ją na ręce-jest mama? -Nie. -A tata? -Też nie. -Sama jesteś? -Nie -No nie bądź taka...odpowiedz pożądnie.Z kim jesteś? -Z Leonem. -Z kim?-Wiktoria się zdziwiła -Z psem...-odpowiedziałem Weszliśmy do środka i czekaliśmy na mamę.Przyszła po pół godzinie: -Cześć mamo-wychyliłem się -Dzień dobry-Wiktoria się uśmiechneł -Dzień dobry,dzień dobry...-położyła torby z zakupami na podłoge i nas przytuliła. >Wieczór< Moja siotra już spała więc chcieliśmy pogadać z mamą: -Mamo musimy pogadać -Coś się stało? -No w pewnym sensie...-Wika powiedziała -Poznaliśmy się nad morzem...Wika wynajmowała u mnie pokój w domku,ale jednej nocy się spalił...kupiliśmy nowy dom nasz wspólny...ale nie możemy tam jeszcze zamieszkać,bo ona musi skończyć szkołe,i pytanie jest takie,czy moglibyśmy zostać u was na ok.5 miesięcy...? -Aaleee...podajcie mi pare argumentów... -1.Kochamy się bardzo...2.Nie wytrzymamy bez siebie godzniy,ktòreś z nas prędziej czy później by uciekło, i...-Spojrzałem na Wike a ona pokiwała głową na tak-Dziecko nie może wychowywać się bez ojca... Takiego krótkiego chyba jeszcze nie było xD :c ehh...Branoc ;** PS.Wiktoria nie jest w ciąży!Musieli okłamać mamę Filipa,żeby zamieszkać razem a w wakacje znów wrócić nad morze... Do mojej sis Wiktorii;** Teraz już rozumiesz? :D

Rozdział 4

{Oczami Filipa}
Skończyliśmy oglądać film o 2 w nocy i zasneliśmy.Znaczy Wika zasnęła.Leżałem sobie spokojnie i próbowałem zasnąć,aż tu nagle...Piorun trafił w drzewo za oknem!!Wyślizgnąłem się do Kacpra:
-Chodź na dwór!
-Po co??
-No chodź!
Założyłem szybko koszulke i wyyszliśmy na dwór.Drzewo w które trafił piorun zapaliło się.Potem zapaliło się drzewo obok,bo ich gałęzie są ze sobą splecione.Ale...gałęzie jednego z drzew oplatają dach domku...DREWNIANEGO domku.
Kacper dzwonił pod 112 a ja pobiegłem na góre do domu.W sypialni Wiktorii było pełno dymu
-Wika?!
-Filip...? Tu jestem-pomachała ręką w górze
Wziąłem ją szybko na ręce i stanąłem przed schodami
-Obiecaj,że nie ważne co się ze mną stanie będziesz mnie kochać
-Obiecuje...
-Kocham cie Wiktoria...
-Ja cb też Filip...-pocałowałem ją tak namiętnie i tak czule jak nigdy do tąd.
Ona skóliła się w moich ramionach,pochyliła głowe i ścisnęła dłonią moją koszulke.Wbiegełem na schody,które się podemną załamywały.Kiedy byliśmy już na dole,obróciłem się,że zobaczyć co się z nimi stało-schodów nie było.Wybiegłem z domu a raczej z tego co po nim zostało.Zadzwoniłem do Marcina:
F:Jesteś w domu?
M:Jestem...
F:Zaraz będe.
Wiktoria nie chciała otworzyć oczu,nie chciała puścić mojej koszulki:
-Hej,już po wszystkim...możesz otworzyć oczy...jedziemy do Marcina...
-Do kogo?-powiedziałam szlochając
-Do mojego kolegi...no nie płacz...to tylko dom,a my żyjemy...mogło być gorzej...
Zatrzymałem 'stopa' i pojechaliśmy do Marcina
                     
                                ^U Marcina^
Wika zasnęła mi w ramionach.Zadzwoniłem dzwonkiem przed domem Marcina,a on odrazu otworzył:
-Eee...kto to?
-To jest Wiktoria...moja dziewczyna.
-Eee...to no...wejdźcie...
                            ^W domu^
Wika śpi w gościnnym,a ja i Marcin siedzimy w salonie.Wszystko mu wytłumaczyłem
-No,dobra zostańcie...przecież was nie wyrzuce...ale przepraszam cie...ide spać.Dobranoc!-I zniknął w przed pokoju.
Poszedłem do Wiktorii i zasnąłem.

Wiem...krótki(jak zwykle z resztą) przepraszam :c i za błędy ortograficzne...

piątek, 14 marca 2014

Rozdział 3

Usłyszałam,że otwierają się drzwi do domku
-Filip!!!!!!-Kamil rzucił mnie w krzaki i uciekł-Filip!!!!
Chłopak nie wiedział skąd wołam,więc poszedł do domu.Niestety...Ale nie,on poszedł po kórtkę!!Kochany mój
-Filip!! W lesie!!-Chciałam się podnieść ale nie mogłam...chyba mam złamaną noge...
-Wika?!-Krzyczał spanikowany
-No w lesie jestem!!
Filip szybko przybiegł:
-Kochanie...-oczy mu się zaszkilły łzami
-Hej;będzie dobrze...Filip nie płacz...
-Chodź,wstań...pójdziemy do domu...-wystawil ręke w moją strone
-Ja nie moge...chyba mam złamaną nogę...
-No chodź tu do mnie...-Chłopak wziął mnie na ręce i zaniósł do domku
-Kocham cie Filip....-powiedziałam i opadłam bez władnie jak jakaś wywloka

                            ^Ok 5 godzin później^

Obudziłam się w białym pomieszczeniu...słyszałam pikanie maszyn i ciężar na mojej dłoni.To Filip:
-Filip...?
-Wika...?!Kochanie...nareszcie się obudziłaś-Pomógł podnieść mi się do pozycji siedząceji objął mnie ramieniem
-Eee...ile. mnie 'nie było'?
-Równo 7 godzin i 28 minut-spojrzał na telefon
-Liczyłeś?
-Oczywiście...te 7 godzin...to 7 najgorszych ggodzin mojego życia...
-Może pani dziś wyjść,ale chłopak się panią będzie zajmował przez 3 tygodnie...-pielęgniarka bez słowa wyszła
Filip podał mi jego dres i pomógł mi go założyć.Byłam lekko skrępowana,ponieważ nie miałam na sobie biustonosza,a jestem z Filipem od dwóch dni i on JUŻ widział mnie praktycznie nago.Wziął mnie na ręce,podeszliśmy do recepcji bo Filip musiał podpisać papiery,że mnie zabiera do domu itp...zatrzymał taksówke,posadził mnie z tyłu i pojechaliśmy do domku
                        ^ OK 15 minut później^
Filip zapłacił taksówkarzowi,otworzył drzwi i szybko wbiegł po scchodach na góre.Położył mnie na łóżku,włączył TV i rzucił się obok mnie na łóżko:
-Dziś będziesz spać bezemnie...
-Dlaczego?-Spojrzałam się na nigo
-Ide do klubu...ale jako DJ
-Ja też chce iść-złapałam udawanego focha
-Kiedyś ze mną pójdziesz...i wszyscy będą mi zazdrościli...-pocałował mnie w czubek głowy
-Mam nadzieje...-oparłaam gļowe o jego klatke piersiową.
-A może zostaniesz z Kacperm?
-Z kim??
-Z moim kolegą
-No dobra...kiedy wychodzisz?
-Za 15 minut
-No to dalej!! Idź sobie włosy ułóż bo mi wstydu narobisz-pochochrałam mu grzywke
-Siema!!-Usłyszeliśmy z dołu
-To Kacper...czekaj...zrobimy tak,żeby był zazdrony...-przykrył mi nogi kołdrą,żeby nie było widać gipsu,zostałam w jego bluzie a on zaczął całować mnie po szyi
-Idiota...-zajęczałam cicho,nie udając,że nie podobało mi się
Słychać było wchodzenie po schodach.Filip jedną ręką podciągał jego bluze(te którą ja mam na sobie) ku górze
-Ee...ja em...chyba wam...eee...no...przeszkadzam...-powiedział zmieszany
-Ja i tak już wychodze.Pa kochanie-pocałował mnie namiętnie-Cześć Kacper
Filip złapał jeszcze kórtke i wyszedł
-To em...Kacper-podał mi ręke
-Wiktoria-uśmiechnełam się szeroko
-Jak poznałaś Filipa...to odemnie dostałaś tą piłką...nic ci nie zrobiła nie?
-Zobacz-podniosłam bluze do góry,ukazując mój płaski brzuch
-Jezu...ale mi głupio...przepraszam...
-To nic w porównaniu z tym...-odkryłam się od pasa w dół
-Oooo...Ale to nie Filip zrobił?!
-Hahahaah nie,to nie on...to mój były...
-Musze cie zmartwić...
-Jak?
-Dziś w nocy ma być podobno porządna burza...
-Oooo...-oczy miałam już oczywiście zaszklone...
Pogadaliśmy troche i Kacper poszedł spać.Wzięłam telefon i napisałam do Filipa

                     <Rozmowa>
                                        Filip <3
23:40
                                                          O której wrócisz? :(

Po północy;(
                                                                                Aha ;c

Co się stało? :(
                                                          W nocy ma być burz :c

No przecież jest Kacper...
                                                         Możesz ze mną pisać
                                                       Dopóki nie zasne? :(
No jasne <3
Ja zawsze mam dla cb czas;*
                                                                Dziękuje;)
Wiesz jak za tobą tęsknie?
Chce być już z tobą w domu...
                                                     Ja też chce żebyś już był;(
Jeszcze 2 godzinki...
I do domku<3
                                                   Ale obiecujesz? Nie
                                                   Przedłuży sie nic?
Nie...impreza jest słaba...
Nawet do północy nie do ciągnie...
Zaraz wracam...
                                                                                       Ok ;*
23:55

Już wracam <3
                                                                      Co? Jak? :D
Koniec imprezy...zostało
10 osób...
                                                              Dziękujeeeeee <333

                                 {Oczami Filipa}
Sprawdzam godzine na wyświetlaczu telefonu.23:40.Oo! Wiadomość sms od:Wikuś :*   "O której wrócisz?:("
Ona już tęskni...niegy nie miałem takiej dziewczyny...i za to ją kocham<3 Pogadałem chwile z szefem i pojechałem do domu.Dzisiejszego wieczoru nie wypiłem NIC.Impreza była słaba.Od domu do klubu mam 10 minut pieszo,ale wracałem taksówką.
                          ^W domu^
-Wika...?Śpisz...?-moje pierwsze słowa od progu
-Nie,nie śpie...-ledwo słyszalne słowa Wiktorii dobiegały z góry.
Zrzuciłem koszulke i w samych dresach pobiegłem do niej spać,bo Kacper,jest u mnie.Wskoczyłem do niej pod kołdre a ona odrazu mnie przytuliła:
-Już tak tęskniłaś?
-Mhm-mruknęła
-I gdzie ta twoja burza?
-Nie ma...
-Mogłaś poprostu powiedzieć,że niechcesz spać sama...a ja mogłem w ogóle zostać w domu...
-Nie jesteś śpiący?
-Nie a co?
-Bo ja też nie...
-Obejrzymy jakiś film?
-Tak!
-Ej,nie krzycz bo Kacper śpi...Komedia romantyczna?
-Dobra
-Czyli horror-powiedziałem ze zdecydowaniem
-Jaki?
-"Obecność"?
-Ehh...dobra to niech będzie horror...
-A co? Boisz sie?
-No troche...ale dzisiaj śpisz ze mną!
-I tak bym spał-pocałowałowałem ją
                               {Oczami Wiktorii}
Filip całuje w niezwykle czuły sposób.Nie tak jak Kamil...dlaczego wszystko co robił Kamil porównuje do tego co robi Filip?

Rozdział 2

Obudziałm się dość późno,Filip już nie spał:
-Hej skarbie-pocałował mnie i przyciągął do siebie
-Heeeeej-powiedziałam przeciągle ziewającWstałam:
-Gdzie idziesz?-zapytał ślęcząc z twarzą w telefonie
-Do łazienki-podeszłam do niego i zabrałam mu telefon
Uciekłam do łazienki ale Filip niestety jest szybki i odrazu był przy mnie'złapał mnie rękoma w talii,spojrzał w oczy i powiedział
-Oddaj mi telefon
-Nie-wyknęłam mu język
Szatyn zacząl mnie łaskotać.Wziął mnie na ręce i zaniósł mnie na łóżko i dalej łaskotał.Wtedy zobaczył sinaika na moim brzuchu:
-Kamil cie bił?!
-Filip..
-Co Filip?! Jak ja go spotkam...
-Ale Filip...ja dostałam wtedy piłką w brzuch na plaży
-Przepraszam cie...-pochylił się na demną i pocalował w brzuch
-Nic się przecież nie stalo...-Filip usiadł obok mnie i przyulił się do mojego brzucha
W kuchni rozbrzmiewał dzwonek Iphona Filipa.Poszedł szybko po niego.Rozmawial chwile a jak skończyl...:
-Wika...bo..ja znam Kamila...
-Co?! Skąd?!
-Z gimnazjum...
Nie mogłam tego dłużej słuchać,wybiegłam z domku,poszłam na spacer.Szłam brzegiem morza i myślałam o Kamilu...Natalii...i o Filipie...Wtedy poczułam,że ktoś zakrywa mi usta dłonią:
-Nie krzycz to ci nic nie zrobie maleńka
Znałam ten glos...to był Kamil...byłam przerażona.Przypomniałam sobie,że nie daleko jest domek Filipa

czwartek, 13 marca 2014

Rozdział 1

Rano,gdy sie obudziłam,Filipa obok nie było.Ubrałam się i zeszłam na dół gdzie chłopak oglądał telewizje:
-Jak sie spało?
-Dobrze,dziękuje,że przyszedłeś...
-Wika...ja coś do ciebie czuje...
-Eee...noo...
-Ale to miłość nie odwzajemniona...?
-No właśnie nie...-Pocałowałam go w usta.
Byliśmy bardzo szczęśliwi,ale ja jestem z Kamilem...no trudno coś wymyśle.
                                      ^Poszliśmy na plaże^
Rozebrałam się z ubrań i zostałam w samym bikini.Filip jak to chłopak poszedł do wody.Opalałam się z 30 minut:
-Filip!
-Co jest?!
-Chodź do mnie na chwile!
Był po 3 minutach:
-Co chcesz?-Usiadł na pisaku
-Posmarujesz mi plecy? Nie chce sie spiec
-No jasne
Odwróciłam się a chłopak zaczął wcierać olejek w moje ciało.Poczułam,że odpina moją górę od kostimu kąpielowego i jego długie palce na moich plecech.Wtedy usłyszałam głos:
-Dobrze się bawisz?!-To był Kamil
-Eeee...ja...my...
Kamil zbliżył się i uderzył Filipa w twrarz,ten się przewrócił.Podbiegłam szybko do niego,ale w obawie o to,żebym ja nie dostała,odsunęłam się,zostawiłam Filipa,wiedziałam,że on sobie poradzi.Wstał szybko i pobił się z Kamilem o mnie.Dla Kamila skończyło się wybitą jedynką,paroma siniakami i policją a dla Filipa rozciętym policzkiem,brwią i wargą.Zabrałam go szybko do domu.Usiadł na kanapie a ja pobiegłam po apteczke.Gdy wróciłam,usiadłam mu na kolana twarzą do jego twarzy,on złapał mnie w biedrach a ja opatrzyłam mu wszystkie rany na twarzy.Kiedy skończyłam on ścisął mnie mocniej w biodrach i pocałował czule w podziękowaniu za moją pomoc.Nie chcieliśmy już wychodzić na plaże,bo Kamil mógł tam być.Zasłoniłam wszystkie okna,żeby nas nie widział,bo on napewno gdzieś tam jeszcze jest.Reszte dnia spędziliśmy na kanapie w swoich objęciach a wieczorem położyliśmy się w Filipa łóżku i przytuleni zasneliśmy





Wiem,że krótki ale nie chciało mi się dłużej :D jutro. 2 rozdział,pewnie będzie dłuższy ;)

Prolog

Nareszcie! Dziś ostatni dzień szkoły! Wakacje! Jade razem z moją siostrą nad morze.Kamil był temu przeciwny ale co z tego? Nad morzem byłam ostatni raz 4 lata temu...
                             ^Nad morzem^
Pokłuciłam się z Natalią i ona ma swój własny domek oddalony od mojego zaledwie 3km,ale na plaże poszłyśmy razem.Natalia odrazu pobiegła 'obczaić' chłopaków,ja wolałam się poopalać.Zrzuciłam szybko ubrania i położyłam się na piasku.Poleżałam dosłownie 10 minut i dostałam piłką w brzuch:
-Ugh!!!
-Przepraszam Cie bardzo! Niechciałem tego zrobić...-zaczął tłumaczyć się chłopak
Wtedy podniosłam się na łokciach i zobaczyłam chłopaka.Stał na przeciwko mnie w czerwonych spodenkach i okularach przeciw słonecznych.Wysoki,umięśniony szatyn.
Podał mi ręke i pomógł mi wstać:
-Filip jestem
-Wiktoria
Chłopak westchnął,pochylił się i wziął mnie na ręce:
-Aaaaaa!!!!
-Ciiiiii-uciszył mnie ale ja nie dawałam za wygraną i zaczęłam uderz pięściami w jego nagą klatke piersiową
-Co ty robisz?!Postaw mnie na ziemie!!
-Nie.Musze Cie jakoś przeprosić za tą piłkę...-Zaczął się rozglądać
Postawił mnie na piasku i złapał mnie za ręke.Puściłam jego dłoń i szłam obok Filipa.
Doszłśmy do lodziarni,usiadłam przy stoliku a chłopak poszedł po lody.Zjedliśmy je w ciszy,bo nie miałam nastroju żeby z nim rozmawiać:
-Um...nie mam przy sobie pieniędzy...nie mogę...
-Ja stawiam te lody.Nie musisz oddawać.
-Ale...
-Nie musisz
-Tak w ogóle jesteś z tąd?
-Nie z Warszawy.
-Naprawde? Ja też.
-Na długo przyjechałaś?
-Na całe wakacje.A ty?
-Mam tu prace
-Tak? Jaką?
-Jestem DJ w klubie
-Masz domek nie daleko plaży?
-Tak,tu nie daleko...musisz iść kawałek przez las.
-Ja wynajmuję pokój u kogoś,nawet nie wiem u kogo,bo narazie tam jeszcze nie byłam.
Pogadaliśmy jeszcze troche i Filip zaproponował,że mnie odprowadzi.
                              ^Na plaży^
Weszłam do domku a Filip za mną...zamknął drzwi na klucz.Chwila chwila...Skąd on ma klucz?!:
-Czekaj...nieeeeee
-Taaaaak
Okazało się,że wynajmuje pokój u Filipa.Fajnie,bo Filipa jużz troche poznałam,nie jest aż taki 'obcy':
                                      ^Wieczorem^
-Heej,Wiktoria?
-Tak,ale mów mi Wika/Wiki...
-OK,to Wika...chciałem ci powiedzieć,że tu często są burze i wiesz...
-Burze?!
-Noo...jak będziesz się bała to krzycz...czy coś..
-Oki...-powiedziałam troche zmieszana
                                      ^W nocy^
Stało się to czego się najbardziej bałam...piorun.Strzelił z nieba tak nagle...skuliłam się i schowałam pod kołdrą.Filip odrazu przyszedł,nie musiałam krzyczeć,przyszedł sam:
-Wika...wszystko dobrze?...
-Mhm-mruknęłam ze łzami w oczach
-No przecież słysze...
-Nie boje się-starałam się ukryć to że płacze
Filip przesunął mnie troche na łóżku,połżył się obok mnie i objął mnie ramieniem.Wtuliłam się tylko w jego tors i dalej płakałam,nie kryjąc tego,że się boje.Przy Filipie zapominałam o Kamilu.Płakałam chyba z pół nocy a Filip próbował mnie uspokoić.Czułam się tak bezpiewcznie w jego ramionach...ciągle do mnie mówił,uspokajał jak małe dziecko,co jakiś czas całując mnie w czoło.W końcu zasnęłam.Tak minął mi pierwszy dzień i pierwsza noc tutaj.

środa, 12 marca 2014

Bohaterowie

Wiktoria:
-17 lat -Dziewczyna Kamila,po pewnym czasie Filipa Filip: -18 lat -wysoki -znajomy Kamila Kamil: -19 lat -kolega Filipa -Chłopak Wiktorii Natalia: -15 lat -siostra Wiktorii Julia: -Przyjaciółka Wiktorii -Dziewczyna Kacpra Kacper: -Przyjaciel Wiktorii i Filipa -Chłopak Julii Iza: -Siostra Filipa -Dobra koleżanka Wiktorii No i jeszcze jest Marcin: -Znajomy Filipa i Kacpra -Mieszka w Wielkiej Brytanii I jeszcze Adrian,Łukasz i Domi -Domi,to dziewczyna Adriana,przyjaciółka Julii,Wiktorii,Filipa,Łukasza i Marcina -Adrian to chłopak Domi,przyjaciel -ll- -Łukasz to przyjaciel -ll-,mieszka w Szczecinie I rodzice Filipa i rodzice Wiktorii,ale o nich nie będe pisać. Przepraszam,że nie ma zdjęć,ale coś mi sie pochrzaniło i mogłam wkleić tylko jedno ;/

Na powitanie ;)

Hejka ;) Jestem Wiktoria i od dziś będe prowadzić bloga i miłośći dwojga nastolatków;D
Mam nadzieje,że spodoba wam się moja historia...planowałam założyć tego bloga już od dłuższego czasu ale wiecie jak to jest...szkoła,szkoła,szkoła...i w związkuze szkołą...rozdziały mogą pojawiać się nie regularnie...jestem w 5 klasie i zaczynamy dużo nowych tematów które musze jakoś ogarnąć ;( aha i zanim zaczne pisać kolejne rozdziały chce was uprzedzić,że moge robić błedy ortograficzne,ale mam nadzieję,że dobrze będzie się czytało ;) no więc już nie truje tylko zabieram się za prolog ;)