poniedziałek, 6 października 2014

Rozdział 16

Nie wiedziałam co mam robić...Zupełnie go zdołowałam...Strasznie go kocham,ale ten pierścionek musi jeszcze poczekać...
Chcąc nie chcąc zaczęłam myśleć o tym,co się wydarzyło między mną,a Filipem.Wiem że nie powinnam ciągle o tym myśleć,ale ja strasznie to przeżyłam...To było slamnie bardzo trudne...
-Filip...-powiedziałam szeptem
-Co sie dzieje...?-zapytał również szeptem
-Tęskniłam za tobą...-przekręciłam się na bok,żeby leżeć twarzą do niego
-Też tęskniłem,ale nie ciągnij dalej tego tematu,dobrze Skarbie?-przciągnął mnie bliżej do siebie,i czule pocałował mnie w główke,dłużej przytrzymując usta przy moich włosach
-Mhm...-odmruknęłam już zmęczona,po czym ziewnęłam
-Śpij już Skarbie,zmęczona jesteś...Nie denerwuj się,jestem tutaj i już Cie nie zostawie Kochanie...-szepnął mi do ucha
O wiele spokojniejsza zamknęłam oczy i szybko zasnęłam.
Z wiadomością że Filip tu jest,i dalej będzie,czułam się poprostu bezpieczna.Nie sądze że coś by mi groziło bez Filipa,ale poprostu czuje się bezpieczna,i mam 100% pewność,że nic się nie stanie.On poprostu wywołuje we mnie takie uczuci,i nic na to nie poradze.

Obudziłam się ok.11.W końcu po tych dwóch przepłakanych nocach,mogłam się pożądnie wyspać.A co ważniejsze,w końcu mogłam się wyspać u boku Filipa.
Leniwie otworzyłam oczy i przekręciłam głowe w prawo:
-Hej Aniołku...-uśmiechnął się do mnie zaspany-Jak łapka?-zapytał,i delikatnie ujął moją jeszcze owiniętą folią lewą ręke
-Jeszcze troche boli...Ale jutro już chyba będe mogła ściągnąć tą folie...-również się uśmiechnęłam i wstałam z łóżka,po czym podeszłam do szafy i wyciągnęłam ciasne granatowe dżinsy,i luźną,białą koszule z delikatnym 'ogonem z tyłu,zapinaną na również białe guziki.Koszula była wydekoltowana,ale nie w pół ogrąg,tylko w trójkąt,i guziki przy łokciach.
Zapięłam wszystkie guziki włącznie z tymi na rękawach,i skoczyłam na łóżko:
-Jedziemy do Warszawy?
-Po co?
-Znudziło mi się mieszkanie tutaj...Ja chyba wole jednak mieszkać w mieście-powiedziaałam przepraszająco
-I chcesz mieszkać w Warszawie...-westchnął
-No nie koniecznie w Warszawie...poprostu w mieście...
-Czyli chcesz mieszkać w mieście,i sprzedać ten dom?
-Nie chce go sprzedawać,mógłby zostać jako domek letni...
-Ale wtedy nie będzie nas stać na inny dom,rozumiesz...?
-Czyli tu zostajemy...-westchnęłam zdenerwowana i wyszłam z pokoju schodząc po schodach.Założyłam tenisówki i szybkim krokiem wyszłam z domu trzaskając drzwiamy.
Poszłam do lasu.Wsadziłam ręce w kieszenie i szłam przed siebie.Las nie był duży,ale można było się w nim zgubić,jednak mieszkając tu już dość długo,wiedziałem że mi nie gorozi zgubienie się tutaj.

Chodziłam tak bezcelu ok.2 godzin,kiedy usłyszałam głos Filipa.Wołał mnie.Usiadłam za drzewem,podciągnęłam kolana pod brode i tak siedziałam.Słyszałam jak Filip przechodził obok mnie,ale mnie nie zauważył.
Nawet nie wiem kiedy,zasnęłam pod tym drzewem.

Obudziłam się,i powoli otworzyłam oczy.Ciemno.Nic nie widziałam.Wyciągnęłam telefon i sprawdziłam godzine: 1:30. Zadzwoniłam do Filipa:
-Filip,wypuść Rome'a do lasu,tylko szybko...
-Ty jjesteś w lesie?!
-No tak,wypuść go poprostu i się nie martw...

Po ok.10 minutach usłyszałam Rome'a
-Filip...-machnęłam ręką zza drzewa,myśląc że to on.Ktoś podszedł do mnie,i przykucnął przedemną.To Adrian
Szybko ściągnął swoją bluze,i okrył mnie nią,po czym wziął mnie na ręce
-Czy ty zdajesz sobie sprawe z tego,jak wszystkich nastraszyłaś?Marcin z Łukaszem i Kacprem szlajają się po tym lesie i Cie szukają,a Filip nie jest w stanie usiedzieć w miejscu,on strasznie się o Ciebie martwi,a ty sobie wycieczki po lesie urządzasz...
-Przepraszam,wiem że jestem głupia...
-Nie jesteś głupia...Poprostu narobiłaś wszystkim nie złego stracha...
-Przepraszam...Ostatnio nic mi się nie podoba,i wszystko robie po swojemu...Nie powinnam tak wychodzić z domu...
Byliśmy jeszcze daleko od domu,a ja czułam,że Adrian nie da rady mnie tak nieść w nieskończoność.Po 10 minutach staneliśmy pod domem Julii i Kacpra.Postanowiliśmy narazie tu zostać.Więc z wielką nadzieją że chociaż Julia jest w domu,postanowiliśmy u nich zostać.
Stojąc już na własnych nogach nie pewnie zapukałam do drzwi.Adrian dzwonił do chłopaków z wieścią że mnie znalazł.W tym samym czasie Julia otorzyła mi drzwi.
-Gdzie ty byłaś?-zapytała i przytuliła się do mnie
-Nie ważne...Zadzwonisz po Filipa...?-zapytałam i weszłam do środka

>ok.pół godziny później<
Kacper,Łukasz i Marcin już są tu dość długo...Ale Filipa jeszcze nie ma...
Julia,Kacper,Marcin,Adrian i Łukasz dawno przestali myśleć o tym co wywinęłam,ja sama z resztą też przestawałam o tym myśleć...Kiedy nagle do domu wszedł Filip.Ja,jak to ja,oczywiście się rozkleiłam i rzuciłam się mu na szyje
-Przepraszam...-szepnęłam tak cicho,że nie wiem czy to usłyszał
-Nic się nie stało,tylko nie rób tego więcej...-szepnął rónie cicho.Czyli słyszał.
Staliśmy w przedpokoju,z którego rochodził się odnogi do drzwi pokoi.Jednak do salonu prowadziło duże przejście bez drzwi.
Filip chcąc poprawić mi humor,delikatnie musnął moje usta.Przygryzłam jego dolną wargę,nnie pozwalając mu się odsunąć
-Yhmym...-mruknęłam cicho co miało znaczyć. 'Nigdzie Cie nie puszcze...'
On znów przywarł swoimi ustami do moich,i powoli wepchnął swój język w moje usta,po czym odpowiedziałam mu tym samym.Nasze języki właśnie odgrywały taniec,ocierając się o siebie.Położyłam dłoń na szyji Filipa,a on swoją na moim biodrze,i kontynuowaliśmy całowanie.Staliśmy tak dość długo,aż w końcu usłyszeliśmy komentarz z ust Łukasza:
-Boże Święty...oni znowu się liżą...
Wszyscy wybuchli śmiechem łącznie z nami.Nie ukrywam,że skończyło się na tym,że teraz będe miała ślad zęba Filipa pod dolną wargą.
Złapałam Filipa za ręke i weszliśmy do dużego pokoju i usiedliśmy na półogrągłej kanapie,na przeciwko Łukasza
-Już nie przesadzaj...Jak będziesz w naszym wieku to zrozumiesz-odpowiedział Filip,z czego wszyscy zaczęli się śmiać,ponieważ Łukasz jest od nas wszystkich o 2 lata starszy.
Zapanowała duża luźniejsza atmosfera,wszyscy się śmiali,i raczej starali się zapomnieć o moich wyczynach.
Rozmawialiśmy i śmialiśmy się długo.Wszyscy mieliśmy już wakacje,więc nikt się nie przejmował godziną,ponieważ siedzieliśmy na prawde długo.

W środku nocy poszliśmy do domu,i położyliśmy się odrazu spać.Miałam ogromną nadzieje że tej nocy w końcu będziemy spać spokojnie...

Zasnęłam ok.5,więc obudziłam się ok.12:30.
Filip muskał mnie nosem po szyji,i delikatnie całował w policzek,więc odwróciłam się twarzą do niego
-Musimy poważnie porozmawiać...-westchnął
-O czym?
-No o tym,że chcesz się przeprowadzić do miasta...Skarbie,ty się po tyodniu tam znudzisz,i będziesz chciała tu wracać...-westchnął
-No może i masz racje...
-Pogadamy o tym kiedy indziej,ok?
Pokiwałam głową na tak,i odwróciłam się plecami do Filipa
-Ale nie obrażaj się na mnie...-powiedział,i przytulił mnie,ręką gładząc mój brzuch
-Nie rób,boli mnie...-powiedziałam,wstałam z łóżka i wyszłam do łazienkiżeby się ubrać.
Założyłam jasnobordowe rurki,i luźną szarą bokserke z wyblakłym czarny krzyżem.Nie malowałam się,ani nie czesałam,mimo to spędziłam w łazience ok.pół godziny.W pewnym memencie spędzonego tam czasu przyległam do ściany i ze łzami w oczach osunęłam się na podłoge,i schowałam twarz w dłoniach."To nie możliwe...." pomyślałam.Spojrzałam załamana z oczami czerwonymi i opuchniętymi od łez na umywallke.
Filip dobijał się do zamkniętych drzwi łazienki.Wstałam szybko z podłogi,szybko się ogarnęłam,i wyszłam z łazienki
-Płakałaś?-zapytał
-Nie-odpowiedziałam wymuszając uśmiech
-Słuchaj,mój tata jest za granicą i miał jakiś poważny wypadek...Mama nie może pojechać bo musi zostać z Izą,i poprosił mnie żebym do niego jak najszybciej pojechał...Chcesz jechać ze mną?-zapytał szybko
-Nie,jedź sam,nie chce zawadzać...
-Skarbie,nie będziesz zawadzać...-westchnął-Będe za jakieś 2 tygodnie,poradzisz sobie?
-Jasne...Ale...musisz tak szybko jechać? Ja musze z tobą porozmawiać...
-Jak będe już na miejscu,to zadzwonie do Ciebie i wtedy pogadamy,dobrze? Ja już serio musze jechać,przepraszam Skarbie...Na pewno nie chcesz ze mną jechać?
-Nie,jedź już...Pa...-stanęłam na palcach i pocałowałam go delikatnie w policzek
-Wróce jak najszybciej,obiecuje...-powiedział i zbiegł na dół po schodach.
Chwile potem jak już wyszedł,poraz kolejny osunęłam się na podłoge i po raz kolejny płacząc.Nie płakałam dlatego że Filip nie zgodził się na przeprowadzke,płakałam z zupełnie innnego powodu.
Do pokoju wszedł Łukasz,podniósł mnie i posadził na łóżku
-Co ten gówniarz Ci znowu zrobił?-zapytał zdenerwowany
-Nie nazywaj go tak...-płakałam bez przerwy
-No to co on zrobił?!
-To zrobił!!!-wyciągnęłam dłoń w strone Łukasza
Bezradnie oparł łokcie na kolanach a palce wsadził we włosy
-Musisz z nim pogadać-powiedział nie patrząc na mnie
-On wyjechał,jak ja mam to zrobić...?
-Zawioze Cie do niego.Gdzie on jechał?
-Nie wiem,powiedział że jak dojedzie to zadzwoni...Łukasz,daj mi już spokój...
Bez słowa wyszedł z pokoju.
Przez całą noc mój telefon się nie odzywał,a ja płakałam.
Kolejnego dnia o.6 zadzwonił mój telefon
-Hej Skarbie...-westchnęłam-Błagam,wracaj już...-znów się rozpłakałam
-Co się znowu stało?Czemu znowu płaczesz?
-ĩe do Ciebie przez kamerke z laptopa,dobra? Musze Ci coś pokazać...
Rozłączyłam się,położyłam się na plecach,wzięłam laptopa,i położyłam go sobie na górnej części brrzucha i piersiach,i szybko zadzwoniłam do Filipa przez kamerke.
Uśmiechnęłam się szybko i pomachałam dłonią
-No to co chciałaś mi pokazać?
Sięgnęłam do kieszeni i przysunęłam dłoń do kamerki
-Ja się z tym jeszcze nie moge pogodzić..-rozpłakałam się poraz kolejny
Filip przeciągnął ręką przez włosy
-Kiedy się dowiedziałaś?
-Wczoraj rano,chciałam Ci powiedzieć,ale ty pojechałeś.
-Spokojnie,nie płacz...nie chce Cie teraz jeszcze bardziej zasmucać,ale ja nie wróce za dwa tygodnie...
-Szybciej?
-Za trzy miesiące...
-Żartujesz sobie?Przecież ja się zapłcze na śmierć...
-W weekend przyjade po Ciebie,i wracasz tu ze mną.Nie wybaczyłbym sobie jakbyś ZNOWU przezemnie płakała...
-Nie Filip,nigdzie nie jade,zostaje tutaj,fatalnie się czuje,nie jestem w stanie zejść do kuchni,a co dopiero jechać do...gdzie ty tak właściwie jesteś?
-W Szwajcarii.Byłaś u lekarza?
-Nie,nie byłam jeszcze,poprosze jutro Łukasza i mnie zawiezie...
-Ale...to normalne że się tak źle czujesz?-zapytał zmartwiony
-Skąd mam wiedzieć?Jestem w takim stanie pierwszy raz-zaśmiałam się
-Ja wiem,poprostu strasznie się o Ciebie martwie...Zawołasz Łukasza?
-Jasne...-powoli zeszłam po schodach,i poszłam po Łukasza,i skorzystałam z okazji że byłam na dole i poszłam do kuchni.

{Oczami Łukasza}
Wiktoria poszła do kuchni,a ja szybko pobiegłem na góre
-Łukasz,jesteś?-zapytał mnie głos z komputera
-Co chcesz?
-Powiedziała Ci?
-Taak...-westchnąłem
-Słuchaj,cholernie się o nią martwie,zawieź ją do lekarza,co?
-Teraz?-zapytałem ździwiony
-Tak,teraz...
Wyłączyłem laptopa Wiktorii i zszedłem na dół
-Jak się czujesz?
-Źle...-odpowiedziała
Podszedłem do niej,podniosłem ją i zaniosłem ją do samochodu
-Filip mi kazał Cie zawieść do lekarza.Wiesz jak on strasznie się o Ciebie boi i martwi?
-Wiem że się martwi...
-Wiesz że dopóki on nie przyjedzie to ja będe się o Ciebie tak martwił,i tobą zajmował?-westchnąłem i prawie już byliśmy na mejscu.

{Oczami Wiktorii}
Wiedziałam że Filip na pewno będzie kazał Łukaszowi mnie gdzieś zawieść.No i oczywoście Łukasz wywiózł mnie do miasta,do lekarza.
Strasznie się stresowałam,ale wiedziałam że i tak musiałabym to zrobić,wcześniej czy później.

U lekarza byłam ok.pół godziny,Łukasz czekał na mnie na korytarzu.
W końcu wyszłam z gabinetu i bez słowa wyszłam obok Łukasza.
W domu poszłam prosto na góre,i zadzwoniłam do Filipa.Po pierwszym sygnale odebrał
-Zawiózł Cie?
-Spokojnie,mam wrażenieże ty się denerwujesz bardziej odemnie-zaśmiałam się
-Humorek powrócił?
-Tak powrócił.Lekarz mi uświadomił co się stało,i zaczęłam się z tego cieszyć.Mam nadzieje że ty też-uśmiechnęłam się do siebie
-Narazie jeszcze to do mnie nie dociera-zaśmiał się
-Jak wrócisz za te 3 miesiące to mnie nie poznasz,i wtedy już będziesz musiał sobie to uświadomić.
-No na pewno się troszeczke zmienisz.
-Będe cztery miesiące do przodu.
-Teraz to już na pewno się niezgadzam na żadną przeprowadzke,tu są o wiele lepsze warunki niż w mieście.
-Wiesz co jest w tym wszystkim najgorsze?Spędze wakacje bez Ciebie i bez alkoholu.Do dupy takie wakacje-zaśmiałam się
-No bez alkoholu to na pewno,nawet nie próbuj,bo ja i tak się od Łukasza wszystkiego dowiem.Dobra Skarbie,lece już,postaram się wrócić jak najszybciej.Kocham Cie.Dbaj o siebie
-Ja Ciebie też...-odpowiedziałam,a on się rozłączył.
Odłożyłam teledon,położyłam się na łóżk,i położyłam dłonie na podbrzuszu.Uśmiechnęłam się sama do siebie i westchnęłam.

Wakacje były jednym słowem do dupy.Filip całe 3 miesiące siedział w Szwajcarii,Adrian rozstał się z Dominiką i siedział załamany w domu,Marcin z Łukaszem wyjechali do Wielkiej Brytanii,a Julia z Kacprem do Hiszpanii.Zostałam sama.

^październik^
Filip miał już dzisiaj wrócić.Wstałam o 5:30,i założyłam leginsy we flage USA,do tego Filipa szarą bluze i niebieskie vansy.Zrobiłam sobie kitke i zawinęłam ją w koka.
Chciałam wyjść z Romeem na spacer,ale jestem przeziębiona i nie moge wychodzić z domu.
Zadzwonił do mnie Filip:
-O której będziesz?-zapytałam
-Już prawie jestem,jeszcze pół godzinki.Jak się czujesz?
-Jestem przeziębiona-pociągnęłam nosem-Nie moge wychodzić z domu,więc nie będe na Ciebie czekać na zewnątrz-zaśmiałam się
-Ty to najlepiej leż w łóżku teraz-odpowiedział
-Przecież wiez że ja nie dam rady usiedzieć w łóżku...
-Jedziemy dzisiaj do Warszawy?
-A mówiłeś coś rodzicą?
-Nie,no i dlatego moglibyśmy pojechać...
-No dobra...-westchnęłam
-To się zbieraj,ja zaraz będe...

Nie miałam za bardzo nastroju na wycieczki krajoznawcze,ani na obwieszczenie Izie,i rodzicą Filipa o...o dziecku.Skoro ja i Filip już pogodziliśmy się że jestem w ciąży,to oni tak czy inaczej też będą musieli się z tym pogodzić.
Narazie o ciąży wiem tylko ja,Filip i Łukasz.I najlepiej by było jakby tak zostało.Nie chce żeby niewłaściwe osoby się o tym dowiedziały (...)

Jest piątek,więc zostaniemy w Warszawie na weekend i wrócimy do domu.Musze poważnie porozmawiać z Filipem,a nie chce żeby ta rozmowa odbyła się w samochodzie...









Rozdział taki jakiś dziwny mi wyszedł XD Ale chyba nie jest zły....długo nie było rozdziału(żadna nowość) Ale w końcu jest :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz