wtorek, 17 czerwca 2014

Rozdział 13

Matka dzieci wróciła pare godzin wcześniej więc w domu byliśmy o 20:
-Ognisko?-zapytałem spontanicznie
-Z Kacprem?
-Marcin przyjechał na pare dni.
-A Julia?
-Też jest.
-Dobra,tylko sie przebiorę i...idziemy do nich czy oni do nas?
-Już dzwoniłem.Oni przyjdą...-cmoknąłem ją w policzek i wyszedłem na dwór.
{Oczami Wiktorii}
Julia,Kacper i Marcin zaraz przyjdą do nas.Znając chłopaków zamiast iść sie przebrać,poszłam przygotować miejsce do spania.Nie sądze żeby Julia chciała wracać z Kacprem i Marcinem po ciemku sama przez las.Z resztą ja też bym sama z nimi nie poszła....Zrobiłam szybko 2 miejsca do spania(bo Kacper z Julią i Marcin sam),a potem sama zaczełam sie szykować.Poprawiłam makijaż i założyłam dżinsy i luźny sweter.Do tego zwykłe,zchodzone trampki.Włosy spiełam w luźnego koka.Wyszłam z domu tylnymi drzwiamy prowadzącami na dwór.Słońce zachodziło za lasem za płotem.Usiadłam na kostce przed drzwiami i czekałam na Filipa,aż wróci z Romeem z ich codziennego,wieczornego spaceru-Filip biega po lesie lub brzegiem morza a Romeo przy jego nodze.
-Romeo!!-Zaczełam wołać psa.
Po chwili usłyszałam jak coś biegnie i szelest w krzakach.Przestraszona stanęłam na nogi i powoli cofałam sie w strone domu.Zaraz potem przez w miare wysoki płot przeskoczył pies,a Filip wskoczył zaraz za nim.Potem oboje zmęczeni położyli sie  na trawie obok siebie.Dosłownie dusiłam sie ze śmiechu bo byli bardzo podobni:
-Z czego sie śmiejesz?-spytał chłopak i wstał.Pies odrazu stał obok jego nogi.
Zaczełam sie śmiać jeszcze bardziej.Filip powoli szedł w moją strone a Romeo za nim.
-Filip błagam Cie,przestań to robić...-śmiałam sie
-Ale co ja robie?-cofnął sie a pies zrobił to samo.
-Romeo robi dokładnie to samo co ty...chodź,goń mnie!!-pobiegłam w przód,a Filip za mną-Teraz sie obejżyj i biegnij do domu-hihotałam.Filip wbiegł do domu a pies oczywiście za nim.
Filip przebrał sie w dżinsy,koszulke i bluze.Do tego tenisówki.
Pare minut potem chłopak rozpalał ognisko.Wziełam obroże i smycz dla Romea i powiedziałam że zaraz wróce.
Przeszłam z psem przy nodze kawałek lasu i zmierzałam w strone drogi do miasta.Zrobiłam zakupy typu piwo,kiełbaski,chleb,masło...Wyszłam ze sklepu,przed którym stał Adrian-nasz znajomy.
-Cześć Adrian-szturchnełam go.On popatrzył sie na mnie ze zdziwieniem
-Ahh to ty!!-zaśmiał sie i mnie przytulił.Romeo zdezorientowany zaczął szczekać.Podrapałam go po grzbiecie i uspokoiłam.
-Przepraszam Cie za niego,poprostu tak reaguje na obcych...
-Hehe,to chyba dobrze nie?
-No tak-uśmiechnełam sie szczerze-Masz jakieś plany na wieczór?
-No miałem do Kacpra jechać...
-Kacper z Julią i Marcinem idą do nas...Jesteś sam?
-Z Łukaszem
-To jedźcie do nas,co?Takie tam,ogniosko robimy...
-Kiedy?
-No teraz...jedziecie?
-Jasne...podwieźć Cie?
-A Romeo?
-Idealne imie dla takiego psa...-skomentował Łukasz i od tyłu mnie przytulił-Hej maleńka-przywitał sie buziakiem w policzek,a Romeo jak to Romeo znów zaczął szczekać.Skarciłam go kolejny raz i spytałam sie Adriana czy zabierze też psa.Zgodził sie,i wsadzili z trudem psa do samochodu.
Droga nie była długa.Na miejscu Filip zdziwił sie widokiem Adriana i Łukasza po moich obu bokach.Jako niska osóbka spojrzałam w góre na ich twarze.Adrian stał z otwartą buzią i Julia też
-O nieeeee....-Wyszeptał wreszcie
-O taaaaaak....-Odpowiedziała Julia zadowolona z chytrym uśmiechem na ustach
Wszyscy patrzeli sie na nich(nawet Romeo) jak na idiotów
-O co wam chodzi?-Zapytałam równo z Marcinem po czym głośno sie roześmialiśmy
-Jesteśmy rodzeństwem...!!!-Powiedzieli równo i wszyscy zaczeli sie bardzo głośno śmiać
Chłopcy zorganizowali pożądne miejsce na ognisko,i je rozpalili.Zadzwonił telefon Adriana.Odszedł na bok.Nikt sie nie przejmował,dopóki nie powiedział,że musi gdzieś pojechaći będzie za 15 minut.
W tym czasie świetnie sie bawiliśmy,rozmawiając i śmiejąc sie,a Filip poszedł po jego 'DJ'skie zabawki'.Rozstawił głośniki i jeszcze pare innych rzeczy.Dobrze,że w naszej okolicy inne domu są dopiero w mieście,więc nikt sie nie będzie skarżył.
{Oczami Filipa}
Adrian wrócił.Wysiadł z samochodu a znim...piękna,wysoka,szczupła szatynka.Nie nie...Jestem z Wiktorią,to ona jest najpiękniejsza.Adrian objął ją ramieniem i przyniósł spore ilości piwa.A miło być ognisko z Kacprem,Julią i Marcinem...
Adrian trzymał dziewczyne blisko przy sobie,jakby bał sie,że ktoś mu ją zabierze.Podeszli bliżej...Jest jeszcze ładniejsza niż przed chwilą...Nie!! Kocham Wiktorie.Koniec kropka.
{Oczami Wiktorii}
-To jest Domi...moja dziewczyna-przedstawił tajemniczą dziewczyne Adrian,i ją pocałował.
Ja,ona i Julia bardzo szybko sie zaprzyjaźniliśmy.Czuje,że zaczyna sie nowe życie.Mam najlepszego,najprzystojniejszego i w ogóle 'naj' chłopaka,dwie najlepsze przyjaciółki i trzech przyjaciół.Jesteśmy zgraną grupą,i mam nadzieje że tak będzie jak najdłużej.Skończyłam szkołe,jestem wolna.Mam zasłużone wakacje...Myśle o studiach,ale jeszcze nie teraz.Nie w tym roku.To ma być najcudowniejszy rok w moim życiu,bo spędze go z najbliższymi.
Marcin wraca do Polski na stałe,będzie mieszkał u Julii i Kacpra.Dominika i Adrian też mieszkają razem,kupili sobie mały domek w lesie,całkiem blisko naszego.Tylko Łukasz mieszka w Szczecinie...A może,niech zostanie u nas przez wakacje...ma 20 lat,na pewno znajdzie tu prace...i mieszkanie.Nie będe go trzymała przecież u nas...Chyba że Adrian go przygarnie.Było by cudownie....
-Łukasz? Kiedy wracasz do Szczecina?
-No właśnie raczej już powinienem wracać...
-Nie nie!! Słuchaj,zatrzymujesz sie u nas na caaałe wakacje...Zgadzam sie,żebyś spał u nas-uśmiechnełam sie- A co dale to gadaj z Adrianem...-szepnęłam i puściłam mu oczko
-Dziękuje,dziękuje,dziękuje...-zaczął całować mnie po twarzy a ja hihotałam
-Ej!!!-krzyknął Filip z okolic głośników i pogroził mu palcem.
Łukasz sie tym raczej nie przejął i ze śmiechem całował mój prawy policzek.Marcin żeby zrobić Filipowi na złość zaczął całować mój lewy policzek.Filipa szlag trafiał jak to widział,ale za razem sie śmiał.Adrian też chciał sie przyłączyć do zabawy,ale Dominika go trzymała przy sobie.W końcu Filip podszedł,i namiętnie pocałował mnie w usta,po czym wziął na ręce.Zarzuciłam mu ręce na szyje i schowałam roześmianą twarz w jego szyji.Zaciągnęłam sie jego zapachem,który uwielbiam.Filip przeniósł mnie na drugą strone ogorodu.Nikt nie zwrcał na to uwagi,tylko dalej żartowali,tym razem wkurzając Adriana.No cóż,zostawiłam ich w spokoju,i skupiłam sie na ukochanym.Posadził mnie na stole,stanął między moimi nogami,a ręce skierował na moje biodra.Położyłam wyprostwane ramiona na barkach chłopaka,i uroczo sie uśmiechnęłam
-Lubisz mnie denerwować,nie?-zapytał i pocałował mnie w czółko.
-A lubie,lubie...-odpowiedziałam i słodko sie zaśmiałam
-Ale i tak Cie kocham Królewno...-pocałował mnie w usta.
Zagryzłam jego warge i wepchnęłam język w jego usta.Całowaliśmy sie w zacienionym koncie,nie zwracając na nic uwagi
-Filip?!!-krzyknął ktoś,ale kiedy nas zobaczył,dodał-Eee...już nic...tylko sie nie połknijcie!!
Zaśmiałam sie w jego usta,nie odrywając sie od mojego kochanego narzyczonego.Wypowiadając to słowo w myślach mimo wolnie sie uśmiechnełam.Filip odsunął swoje usta od moich i mnie przytulił:
-Z czego sie tak cieszysz...?-szepnął
-Bo uświadomiłam sobie że jesteś moim narzyczonym...
-No i co z tego?-oparł sie swoim czołem o moje
-No i to słowo...poprostu sie ciesze-uśmiechnełam sie
-Kocham Cie...-wziął mnie na ręce jak małe dziecko
Posadził mnie na ławce obok siebie i objął ramieniem
-Zimno mi...-szepnęła,i podkuliłam nogi pod brode
Bez wahanie dał mi swoją bluze,usiadłam mu na kolanach i mocno mnie przytulił.Podziękowałam mu buziakiem w policzek i dalej świetnie sie wygłupialiśmy.
Łukasza nagle nawiedził 'świetny pomysł'.Postanowił,że robimy konkurs,kto dłużej będzie sie całował.Wszyscy oczywiście ze śmiechu tarzali sie na ziemi,ale sie zgodzili.
Trzy pary:
-Ja i Filip
-Julia i Kacper
-Adrian i Domi
Łukasz i Marcin byli bez pary...więc postanowili być sędziami.
Konkurs sie zaczął.Filip złapał mój podbródek i skierował w strone swoich ust.Uśmiechnęłam sie i założyłam ręce na jego szyje i zaczeliśmy sie całować.
Marcin i Łukasz mieli z tego taki ubaw,tak głośno sie śmiali,to tak strasznie rozpraszało...
W końcu Filip sie zdenerwował i chciał odsunąć twarz od mojej i zapytać z czego sie tak śmieją,ale przyciągnęłam go do siebie,wymrukując coś na kształ 'nie'.On westchnął,ale z Adrianem nie było tak łatwo.Nie wytrzymał i zapytalł sie o co im chodzi.Powiedzieli,że tylko rozpraszają.Domi sie na nich fochneła i poszła do nas do domu.
Adrian pobiegł za nią,ale przez najbliższe 15 minut nie wychodzili.Pewnie też sie całowali.My przez te 15 minut trwaliśmy w pocałunku.Julia i Kacper wytrzymali 5 minut.Siedzieliśmy jeszcze długo długo,bo aż do 3:30.
Pożegnaliśmy sie z Adrianem i Domi,a reszte wygoniłam do domu.Łukasz padł na kanapie i sie wstawał.Dałam mu poprostu koc i zostawiłam w spokoju.Reszta poszła do góry.Ściągnęłam spodnie i bluze,po czym założyłam koszulke Filipa,i tak ubrana szybko zasnęłam.
^Rano^
Obudziła mnie awantura,której odgłosy dobiegające z pod drzwi łazienki obudziły wszystkich.A o co poszło? Julia była w łazience i sie malowała,a chłopcy raz stękali,raz sie wydzierali żeby wreszcie wyszła,a ona odpowiadała im krzykami.Zdenerwowałam sie,wzięłam poduszke i wyszłam z pokoju.
-Ej!!-ździeliłam chłopaków  poduszką,a oni zaczeli sie na mnie wydzierać.Znaczy Łukasz,Kacper i Marcin,bo Filip chyba wyszedlł na dwór zapalić.
-Nie krzyczcie na mnie!!-kolejny raz dostali z poduszki
Oni nic sobie z tego nie robili.Poszłam po telefon i spojrzałam na wyświetlacz.
Wiadomość sms od: 798463021
Pomyślałam chwiele,kogo to może być numer.W końcu odczytałam wiadomość:
Hej Kochanie...Tu...tu twoja matka...Natalia podała mi twój numer telefonu,ale to nie ważne...
Chce Cie tylko powiadomić...że twój ojciec miał wypadek...nie żyje...Pogrzeb odbędzie sie za tydzień.Mam nadzieje że przyjedziesz,mimo tych ciągłych kłótni...Tak w ogóle to gdzie ty teraz jesteś?
Usiadłam na łóżku i zaczęłam płakać.Zapisałam w telefonie numer mamy jako 'moja mama',bo pod 'mama',miałam mame Filipa,i odpisałam na tego sms,że na pewno przyjedziemy,i że w tej chwili jestem nad morzem i że tu mieszkam.
Nie odpisała.
Filip wszedł do pokoju.Natychmiastowo znalazł sie przy mnie i trzymał w swoich ramionach,i gładządz po plecach pocieszał mnie
-Co sie dzieje...? Czemu płaczesz...?-dopytywał sie
-Bo....bo...-tu sie zatrzymałam i nie mogłam powstrzymać łez.Schowałam twarz w obojczykach chłopaka
-Spokojnie...-szepnął-Widze że nie chcesz o tym rozmawiać...nie będe Cie męczył...tylko już nie płacz...-pocałował mnie w główke i głaskał po pleckach
Siedziałam przy nim chyba z pół godziny zanim sie uspokoiłam,a awantura o łazienke dalej trwała.
-Chodź,zejdziemy na dół,zjesz śnadanie,napijesz sie herbaty,i wtedy porozmawiamy,ok?-Podniósł sie ze mną w ramionach
-Mhm...-wymruczałam z głową schowaną w koszulce Filipa.
-Nie płacz już...-ucałował mnie w główke i wyszedł z pokoju.
Wszyscy zamilkli.Pewnie myśleli że to przez z nich płacze.
-I co narobiliście?!-zdenerwował sie Filip
-To nie przez nich...-powiedziałam-Chodźmy na dół...-poprosiłam zmęczona
Zniósł mnie na dół,posadził na fotelu i mnie przytulił
-To powiesz mi co sie stało...?
-Powiem...-pociągnełam nosem
-Słucham Cie...
-Bo...mój tata...on...-wybuchłam płaczem,i już nie dokończyłam
-Ciii...Już spokojnie...Nie płacz...-Pocieszał mnie-Wszystko sie ułoży,masz przecież mnie,prawda? A ja Cie nie zostawie..
-Mhm...-pomrukiwałam tylko,ciągle przytulając sie do Filipa
Ten dzień był potworny.Ciągle płakałam.Bez przerwy.Zdarzało sie nawet,że przestałam płakać i zasnęłam,ale buziłam sie z mokrą od łez twarzą.Filip ciągle był przy mnie i pocieszał,przytulał i wycierał łezki.
-Filip,możemy pojechać do mojej mamy...?-zapytałam
-Jasne-odpowiedział
-Ale na tydzień...Prosze,to dla mnie ważne...
-Oczywiście.Kiedy chcesz jechać?
-Jak najszybciej-wyciągnełam torbe i zaczełam pakować moje rzeczy i rzeczy Filipa,bo sam by nie wiedział co ma spakować.
Potem wytłumaczyliśmy wszystkim że musimy jechać,i chcąc nie chcąc wyrzuciliśmy ich z domu.Zamknełam drzwi,i wsiadłam do samochodu i ruszyliśmy.
-Stój!!-krzyknęłam a Filip ostro zachamował
-Co sie stało?!
-A Romeo?! Wracamy po niego-zaśmiałam sie
-Nareszcie sie uśmiechasz-uśmiechnął sie do mnie
Zadzwoniłam do mamy
[  J-ja.   M-mama.  ]

J:Hej mamo...
M:(łamiącym sie głosem) Dziękuje że dzwonisz...Przyjedziesz za tydzień?
J:Ja już do Ciebie jade.Znaczy jedziemy.Dopiero wyjeżdżamy,więc za jakieś 3-4 godziny będziemy.
M:Jedziemy?Będziemy? Jakie 'my'? Z kim przyjedziesz? Z Julią?
J:Nie.Julia jest z Kacprem,jej chłopakiem tu,nad morzem.
M:Więc z kim przyjedziesz?
J:Oj nie ważne.Zobaczysz.Ale tylko Cie ostrzegam,że przyjedziemy z psem.Nie boisz sie,nie?
M:Serio? Dlaczego nie utrzymywałyśmy kontaktu?Prawie nic o tobie nie wiem...
Przyszedł Filp z Romeem i ruszyliśmy.Przez całą drge rozmawiałam z mamą.W końcu dojechaliśmy do Wawy.Pokierowałam Filipa do domu mamy.
J:Jesteśmy już przed domem.Wyjdziesz?
M:Już ide
I zakończyła rozmowe.Wysiadłam z samochodu.Założyłam Romeo'wi smycz,bo wiedziałam że będą problemy...
Filip wziął torby,i przywitałam sie z mamą i Natalią,bo ona też tu była.Ma dopiero 15 lat,więc jeszcze chodzi do szkoły.Wzięła Romea i poszła z nim na spacer,a my zostaliśmy z mamą.Przytuliłam sie do niej mocno i pozostaliśmy w uścisku przez ok.5 minut.
M:No więc już wiem z kim miałaś przujechać-puściła mi oczko i uśmiechnęła sie do Filipa
-To jest Filip,mój chłopak-szturchnął mnie-Znaczy narzyczony-spojrzałam na niego z dołu,staneła na palcach i go pocałowałam Filipa
-Dzień Dobry-przywitał sie i sie uśmiechnął.
Weszliśmy do środka.Filip zaniósł torby do mojego starego pokoju,przeprosiliśmy mame i poszliśmy z Romeem do rodziców Filipa.
^Na miejscu^
Zapukaliśmy do drzwi.Cisza.Filip zadzwonił do Izy
[  F-Filip.      I-Iza. ]
F:Siemanko
I:No hej.Czego chcesz?
F:Grzeczniej do mnie sie zwracaj(zaśmiał sie)
I:Dobra dobra...więc,o co chodzi kochany braciszku?
F:O wiele lepiej.Jesteś z mamą?
I:No.
F:A tata jest?
I:Też jest.
F:A gdzie jesteście?
I:Jedziemy do was
F:Co? Nie!! My jesteśmy przed domem.W Wawie przed domem(zaśmiał sie)
I:To my będziemy gdzieś za godzine...(westchnęła)
F:Ok.
Rozłączył sie,i powiedział mi co sie stało.
Jest cudowna pogoda...piękne miasto...mamy godzine.
-Idziemy na lody?
-Ja to bym sie najpierw przebrał...-westcznął.
U nas było chłodno,a tu jest cudownie ciepło.Miałam na sobie długie spdnie i luźny sweterek.Wróciliśmy szybko żeby sie przebrać.

Założyłam krótkie,dżinsowe spodenki,luźną,białą,bez rękawów i bez dekoltu,a na materialie zasłaniającym klatke pieriową były jakby metalowe cekiny,długą bluzke 'bąbke'(mam nadzieje że dobrze napisałamXD),bluzka zasłaniała spodenki i minimalny kawałek ud.Do tego beżowe buty,na ciemniejszej,wysokiej koturnie,bez palców,zasłaniające całą kostke i kawałek dalej.Blond włosy mieszając sie lekko z delikatnym,jasnym rudym zostawiłam rozpuszczone.W tych butach byłam już nie wiele niższa od Filipa,bo mogłam oprzeć głowe o jego ramie,coo zazwyczaj było nie do końca możliwe.Filip założył poprostu dżnisowe spodenki do kolan,koszulke-bokserke,siwą z nadrukiem na środku.Do tego jasno-czarne Vansy i czarne Raybany.Wzięliśmy jeszcze Romea,i wyszliśmy.Poszliśmy na lody,a potem nad Wisłe,na Pola Mokotowskie.
Siedzieliśmy na ławce i rozmawialiśmy bardzo długo.Zadzwonił mój telefon.
-Kto to?-zapytał nie patrząc na mnie
-Iza.Masz-podałam mu mój telefon.
Rozmawiali przez pare sekund,co świadczyło pewnie o tym że już są.
Szliśmy trzymając sie za ręce do domu.Rodzice Filip razem z Izą byli dopiero przed domem,nawet nie zdążyli jeszcze wyjąć toreb z samochodu.
Pierwszy raz spotkałam sie z tatą Filipa,bo on pracuje za granicą.Przytuliłam sie z Izą,i podeszła do mnie mama Filipa
-Jak ty ładnie wyglądasz...-westcznęła i zmierzyła mnie wzrokiem
Podziękowałam i ładnie sie uśmiechnęłam,co dodawało mi uroku.Zauważyła na mojej dłoni śliczny pierścionek i spojrzała pytająco.Na szczęście Filip zawołał mnie.
{Oczami Filipa}
-Wika!!-zawołałem ją,bo tata sie o nią pytał
-Ide!-odkrzykneła i chwiejąc sie na wysokich butach,na podjeździe z kamieni podeszła do mnie.
Objąłem ją ramieniem w tali i przyciągnąłem do siebie.Uśmiechneł sie tak bardzo zniewalająco...Ona robi to w taki uroczy sposób...wygląda wtedy jak Anioł...
-Tato,to jest Wiktoria...moja dziewczyna-szturchnęła mnie-Znaczy narzyczona-spojrzałem na moją Królewne i pocałowałem namiętnie w usta.
Mama chyba to usłyszała,bo podeszła do nas i spojrzała na mnie z gorącym uśmiechem na ustach.
Porozmawialiśmy jeszcze troche i wróciliśmy do domu mamy Wiktorii.
{Oczami Wiktorii}
Mama bardzo cieszyła sie że,mam takiego chłopaka jak Filip,bo jak to powiedziała 'z takim chłopakiem warto założyć rodzine'...Ja mam dopiero 17 lat,jak mam myśleć już o założeniu rodziny? Jak ja mam myśleć w tym wieku o dzieciach?! Dobra,nie chce sie awanturować przy stole...
Jest już 20,mama zrobiła kolacje.Przy stole pytała sie o rozmaite rzeczy.Opowiadaliśmy jej jak sie poznaliśmy,jak trafiłam do szpitala,jak przygarneliśmy Romea,bo też była ciekawa skąd go mamy...opowiadaliśmy też o wczorajszym ognisku...ale chyba nie powinniśmy,bo sie złapała za głowe.Rozmawialiśmy bardzo długo,bo prawie do 12.Potem poszliśmy z Filipem spać.
Mama mimo straty taty,jest szczęśliwa...może dlatego,że po ponad 3 latach wreszcie sie ze mną spotkała?
Może sie cieszy,że ułożyłam sobie życie z Filipem?
Nie wiem.Nie chce sie tym martwić.
Wziełam szybki prysznic,założyłam piżame,zmyłam makijaż,umyłam zęby i poszłam do łóżka.Szybko zasnęłam i długo spałam.


Obudziłam sie po 10.Czułam zapach świeżej kawy i jajecznicy."Zapach dzieciństwa"-pomyślałam i mimo wolnie sie uśmiechnełam.Słyszałam głosy Natlii,Filipa i mamy.
Wyszłam z pokoju do kuchni i przywitałam sie ze wszystkimi.
Usiadłam przy stole i pobawiłam sie z Romeem,a mama zrobiła śniadanie.Dziś musiała wyjść na cały dzień razem z Natalią załatwić sprawy związane z pogrzebem...
Czyli cały dzień zostajemy sami.Zapowiada sie ciekawie...












I jest kolejny rozdział.Pisałam go tylko 2 dni.Serio.Przez cały miesiąc. Nic nie napisałam.Bardzo was przepraszam za moją nie obecność...Ale obiecuje,że teraz częściej będe pisać.Mam nadzieje że ktoś to jeszcze czyta...Jeszcze raz bardzo przepraszam za nie obecność...I bardzo dziękuje że ze mną jesteście ;3
Zapraszam do komentowania ;)

1 komentarz: